Klient cz. 1

– Nareszcie piątek – powiedziała sama do siebie, zerkając na zegarek. Była 14:45.
– Już nikt raczej nie przyjdzie… – zdjęła szpilki, wykładając się wygodnie w fotelu, nogi wyciągnęła na duże biurko. Na ramiona i czoło opadały jej fantazyjnie przystrzyżone blond włosy, czerwień jej sukienki podkreślającej jej kobiece atuty świetnie komponowała się z mahoniowym kolorem biurka. Włączyła cicho muzykę i przymknęła oczy, a myślami był gdzie indziej… świece.. długi stół… łoże z baldachimem… maski… koronki… piękne suknie… przed oczyma miała to i wiele innych rzeczy. Ruszała palcami u stóp wsłuchując się w muzykę i oddając się chwili. Z błogiego stanu wyrwało ją gwałtowne pukanie do drzwi, w ułamku sekundy w drzwiach stał wysoki i dobrze zbudowany mężczyzna. Lekko uśmiechnął się widząc wręcz leżącą na fotelu kobietę.  
– No, no. Też chciałbym tak pracować – mruknął pewnym krokiem zmierzając w stronę kobiety.
Ta jak na kobietę przystało z gracją zdjęła nogi z blatu i uniosła kącik ust ku górze.
– Jak widać, ja mogę sobie na to pozwolić.  
– Witam – mężczyzna wyciągnął dłoń witając ją mocnym uściskiem, nie pozostała mu dłużna – Piękna i zdecydowana – dodał bez namysłu.  
– Proszę siadać – wskazując miejsce po drugiej stronie biurka.  
– W czym mogę Panu pomóc?...
Rozmowa nie zajęła im dużo, ponieważ pierwsze spotkanie zazwyczaj dotyczy rodzaju przedsięwzięcia, na kolejne klient musi przynieść komplet dokumentów, no chyba, że ma je ze sobą, ale ten był nieprzygotowany.
Otworzyła kalendarz szukając wolnego terminu.
     – Proponuję Panu kolejne spotkanie w poniedziałek, 8 rano.
     – Zobaczę Panią szybciej niż przypuszczałem, chyba, że da się Pani zaprosić na kolację albo drinka, w końcu mamy koniec tygodnia.
     – Przykro mi, nie umawiam się z klientami, to niezgodne z moim kodeksem etyki zawodowej – skłamała. Ten mężczyzna miał coś w sobie, co ją w nim pociągało. Jego głos przyprawiał ją o szybsze bicie serca, a oczy sprawiały, że zatonęłaby w nich bez opamiętania.  
     – To może chociaż mogę Panią odprowadzić?
Skinęła lekko głową, ulegając jego prośbie. Wsunęła na stopy bordowe szpilki, które stały obok biurka. On stał i przyglądał się z uśmiechem jej ruchom. Kątem oka widziała jego twarz, lubiła to męskie spojrzenie, to jak mężczyźni na nią patrzyli. Ale jego spojrzenie było inne, wręcz przeszywając ją. Zawsze była ciekawa, co w takich chwilach sobie myślą lub wyobrażają. Złapała w dłoń czarną aktówkę.
     – Możemy iść.

+++

     W poniedziałek coś zamarudziła, już była spóźniona, ale z porannego pływania nigdy nie rezygnowała. Wskoczyła w wygodne dresy, bluzę, wrzuciła potrzebne rzeczy do torby i wyszła.

     Stojąc przed otwartą szafą właśnie kończyła przebierać się po basenie, gdy usłyszała pukanie do drzwi i powitanie klienta.  
     – Proszę siadać – rzuciła sucho, wiedząc, że jest przed czasem.  
Skrzydło drzwi zasłaniało ją całkowicie, więc nie mógł jej dojrzeć, chociaż jego oczy domagały się jej widoku. Dostrzegł ją, bo przez nieuwagę zakładając sukienkę koloru khaki cofnęła się lekko. Jego oczom ukazały się czarne szpilki, powiódł wzrokiem wyżej przez jej kostkę, napiętą łydkę, udo, biodro, na które opadająca sukienka zsuwała się wolno, przysłaniając czarny pas, który był wykończony fikuśnymi kokardkami podtrzymującymi czarne pończochy. Wiedziała, że na nią patrzy, poprawiła wystający stanik z głębokiego dekoltu, zamknęła szafę i zwróciła się do mężczyzny:
     – Mógłbyś? – po czym odwróciła się plecami do niego.
Podszedł do niej wolno stając za nią i spoglądając na jej nagie plecy. Powiódł wzrokiem od dołu do góry, aż po linię włosów na jej karku. Dziś była zaczesana na gładko, a włosy miała spięte. Miał nieodpartą pokusę przejechać palcem po jej nagim ciele, wzdłuż jej kręgosłupa. Nachylił się nad nią, a ona czuła jego ciepły oddech na swoim karku. Przysunął się do niej tak blisko, że prawie muskał ustami jej kark. W jednej chwili chciała zasmakować jego ust. Stojąc tak, mógł napawać się widokiem jej wolno unoszących się piersi. Zasunął wolno zamek jej spódnicy, a jego dłonie powędrowały na jej talię. Zsuwał je wolno wzdłuż bioder, delektując się jej kształtami. Sama nie wiedziała, dlaczego się na to godzi, jego dotyk wprawiał ją błogi nastrój. Z błogiego stanu wyrwał ją dźwięk telefonu, który pośpiesznie odebrała. On rozsiadł się wygodnie w fotelu przed jej biurkiem z wyrazem uśmiechu na twarzy. Uważnie przyglądał się jej gdy rozmawiała przez telefon, mierzył ją całą wzrokiem. Przez jej głowę przebiegła myśl, że rozbiera ją w swoim umyśle.
     Dalsza ich rozmowa dotyczyła interesów, jak zawsze do tych spraw podchodziła bardzo profesjonalnie, ale dziś było inaczej. Po jej głowie kłębiły się myśli sytuacji, która wydarzyła się chwile temu, jego oddech na jej karku, dotyk, zapach jego perfum. Co byłoby gdyby ten telefon nie zadzwonił, czy dałaby się ponieść chwili…

– Czy dziś uda mi się Panią zaprosić na kolację? – zapytał z pewnością w głosie.
– Teraz to się chyba Panu nie uda – odrzekła uśmiechając się – Ale po wykonaniu zlecenia, kto wie – dodała z nutką tajemniczości – To widzimy się w przyszłym tygodniu, w środę – rzekła wpisując go do kalendarza.


Pozdrawiam
Rocznik81

Rocznik81

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 1005 słów i 5613 znaków.

3 komentarze

 
  • goracakicia

    W tej części nie ma seksu racja ale jak dla mnie to jest jeszcze bardziej podniecajace to oczekiwanie na dalszy ciąg

    2 lip 2013

  • nnn

    **** co to miało być! Zero seksu? Nic? Tym razem jestem zawiedziona...

    30 cze 2013

  • Pyśka

    Pisz następną część!!!  :exclaim:  :exclaim:

    29 cze 2013