Dom dla wyjątkowych chłopców IV

Dom dla wyjątkowych chłopców IVWielka aula w pałacu ośrodka była ogromna. Na ścianach, pokrytych piękną boazerią, wisiało kilka wielkoformatowych płócien. Sufit także zapierał dech w piersiach. Był przyozdobiony kwietnymi ornamentami, ze złotymi detalami. Z jego środka zwisał ogromny żyrandol, zdobiony szlachetnymi kamieniami, dającymi refleksy odbitego światła.
Wejścia były dwa, na przeciwległych ścianach. W następnej ścianę wkomponowany był duży, marmurowy kominek, a pod ostatnią stała scena, zajmująca jedną trzecią pomieszczenia.
Pozostała część sali była wypełniona teraz w całości gośćmi i nowymi członkami ośrodka. Przygotowane były dla nich stoliki, przy których siedziały średnio cztery osoby. Były to z reguły rodziny wraz z pociechami, które wstępowały w progi państwowej placówki.  
Na stolikach ustawiono świece. Stworzony był przez to tajemniczy, intymny klimat. Wystrój auli przypominał lokale z lat 30 – mgliste światło, opary dymu, a ze sceny płynęła relaksująca muzyka z głośników.  
Wszyscy głośno rozmawiali i śmiali się, oczekując rozpoczęcia.
Przy scenie stało już kilku członków kadry zarządzającej ośrodkiem. Wszyscy oczekiwali jednak na główną postać, czyli panią dyrektor, która miała, jak co roku, wygłosić przemówienie.
Damian i Kuba siedzieli ze swoimi matkami przy stoliku przy końcu sali, obok kominka.
Chłopcy obserwowali otoczenie, oniemiali. Podziwiali przepych sali i z zainteresowaniem przyglądali się innym uczestnikom dzisiejszej uroczystości. Elżbieta i Lidia żywo dyskutowały na jakieś tematy, nie zwracając uwagi na otaczający zgiełk.
Kuba znudzony oczekiwaniem na godzinę rozpoczęcia, zagadnął Damiana.
Miał kilka nurtujących go pytań. Nachylił się ku koledze.
- Wyjaśnisz mi teraz, co miałeś na myśli wcześniej, mówiąc, że – tu się lekko zawstydził – ehm, najlepiej obdarzeni uczestnicy programu mają z tego faktu dodatkowe profity?
- Hehe, widzę, że wzbudziłem w tobie spore zainteresowanie. Wiesz, nie wiem, czy to do końca prawda, czy tylko plotki, ale słyszałem, że zarządczyni ośrodka w pewnym sensie bierze osobistą pieczę nad takim chłopakiem. Jeśli jeszcze okaże się po jakimś czasie pobytu tutaj, że produkuje ponadprzeciętna ilość nasienia, to będziesz jej częstym gościem.
Kuba patrzył zdumionym wzrokiem, bo wciąż niewiele z tego rozumiał.
- Wiem też, że zaprasza pewne kobiety z elit, które są zainteresowane tylko najlepszym jakościowo materiałem. Niektóre z nich nie tylko chcą samodzielnie ocenić młodzieńca, czy jego fizyczne cechy im odpowiadają, by ich potomek je przejął, ale również brać czynny udział w pozyskiwaniu spermy. – kontynuował Damian – Niektóre z nich już wtedy rezerwują sobie prawo, by za dwa lata, gdy skończymy ten program, uczestniczyć w następnym, czyli w bezpośrednim zapładnianiu kobiet i w taki sposób doczekać się dzieci. Ty masz największe szanse już teraz być wziętym pod skrzydła jakiejś wpływowej damy, będąc oznaczonym w jej notesie jako przyszły dawca. Ośrodek ma z tego tytułu pewne datki pieniężne. Ale program oczywiście, według prawa, rozpoczął by się za dwa lata.
- A ta pani dyrektor, to kiedy może się tym…ekhm, zainteresować? –spytał Kuba.
- Nie martw się. Zapewne już od dawna o tobie wie – odpowiedział Damian. – i podejrzewam, że już dziś może ci powiedzieć, osobiście, lub przez swoje współpracownice, jakie ma zamiary względem ciebie.  
Kuba nie wiedział, czy cieszyć z się ze swojej wyjątkowości, że nawet głowa ośrodka się nim zainteresowała, czy obawiać się nieznanych konsekwencji płynących z takiego wyróżnienia? Oczywiście będziesz miał swoją osobistą opiekunkę, jak wszyscy – ciągnął dalej Damian –, ale gdy zgłoszą się do niej zainteresowane panie, będziesz wzywany. Już ci zazdroszczę. Tyle kobiet będzie się zajmowało tobą, a w szczególności twoimi genitaliami. A pani dyrektor jest, jak się niedługo przekonasz, zniewalająco piękna i pociągająca. Plus inne bogate, najczęściej między trzydziestką a czterdziestką, bardzo zadbane vipy.
- Ale tobą chyba tez mogą się wcześniej zainteresować – zapytał Kuba, czując jak jego członek lekko stwardniał, opatulony ciasnym spodniami. Uczucie na nagiej skórze penisa delikatnego materiału potęgowało wzwód. Starał się z tym walczyć, skupiając się tylko na merytorycznej części rozmowy z Damianem, nie dorabiając w myślach przeróżnych wizji i scenariuszy, jakie mogą go tu wkrótce czekać.
- Może za jakiś czas tak, ale podejrzewam, że poczekam na to dłużej niż ty. Na pierwszy ogień, jako najdorodniejszy z nas, idziesz ty. Ale cieszy mnie, że jestem zaraz za tobą. Zobaczymy jeszcze, jak przebadają nasze pierwsze dawki nasienia. Wtedy wszystko okaże się w pełni jasne. Może się okazać, że ktoś z mniejszym przyrodzeniem, ale z dobrą jakościowo spermą będzie stał wyżej ode mnie, bo nie oszukujmy się, raczej w tym aspekcie również będziesz najlepszy. Widząc, jak wiele śluzu wydzieliło się z twojej główki w czasie badania, nie mam wątpliwości.
- Aha, no zobaczymy – mruknął Kuba.
- Ważne jest też jak dużo wzwodów masz i jak wiele razy możesz być dziennie opróżniany. Sądząc po twej potężnej erekcji w gabinecie lekarskim, myślę że twoja protektorka nie będzie narzekała na brak pracy. Większość chłopców była raczej wystraszona. Ja też nie wiedziałem, czego się spodziewać. Na pewno nie byłem podniecony, jak ty.
- Ja też się bałem, ale… wiesz… jakoś tak samo. Gdy widziałem pielęgniarki, które dotykają te wszystkie penisy, a później pod ich dotykiem jak twardniały i stawały przed ich twarzami, to bardzo mnie podnieciło, chociaż walczyłem z tym z całych sił – Kuba zwiesił głowę.
- No widzisz, jesteś stworzony do tego miejsca, jak mało kto. W każdej sytuacji potrafisz mieć wzwód, a o to tu chodzi. Nie patrz się tak, jakbyś miał się popłakać. Panie tu pracujące i cały zarząd na pewno będą zachwycone z takiego stanu rzeczy.
Ich rozmowę przerwało jakieś poruszenie przy jednych z drzwi. Otworzy się w pewnej chwili na oścież. Stojące za drzwiami na korytarzu dwie strażniczki trzymały otwarte skrzydła, stojąc na baczność. Weszła przez nie postawna kobieta i jej otoczenie.
Damian i Kuba wiele nie widzieli, bowiem wszyscy wstali. Oni też, ale dostrzegli tylko jak ludzie rozsuwają się na boki, dając przejść zarządczyni domu.
Weszła wreszcie na scenę a jej świta ustawiła się po bokach wraz z resztą kierownictwa.  
Była wysoka, ubrana cała na czarno. Posiadała zgrabną figurę. Czarne, wysokie kozaki za kolano ze skóry na wysokim obcasie na szpilce około dziesięcio centymetrowej. Ciemne, obcisłe, skórzane spodnie, biała koszula. Między spodniami i koszulą brązowy pas. Czarne włosy mocno ściągnięte na głowie do tyłu i upięte w koński ogon. Na głowie czarna czapka, jak u wojskowych, a dłonie okrywały rękawiczki. Szyja przyozdobiona była pięknym naszyjnikiem z pereł. Ten strój podobny był do tego, jaki nosiły strażniczki. Z tą różnicą, że tamte nosiły głównie białe elementy ubioru.
Jeden element wyróżniał ją od nich, a mianowicie skórzany, długi, czarny płaszcz, sięgający kostek. Miał podniesiony kołnierz.  
Detale twarzy były słabo dostrzegalne przez cień rzucany przez daszek nakrycia głowy. Wyraźna była jej dolna cześć. Pełne usta, niewyrażające w tej chwili żadnych emocji pomalowane na intensywny odcień czerwieni.
Jednak wykrzywiły się teraz w uśmiechu, ukazując zaraz również szereg nieskazitelnie białych zębów.  
Jednak gdy odwróciła głowę bardziej w swoje lewo i ją podniosła, światło oświetliło lepiej jej twarz. Na swoim lewym oku miała czarną opaskę.  
Kubę przeszły ciarki na widok demonicznie wyglądającej kobiety. Opis Damiana zgadzał się co do joty, poza tym, że nie miała jednego oka. Była bardzo piękna i dostojna, ale wzbudzała pewien niepokój, a może nawet strach. A już na pewno ogromny respekt.  
- Damian, nie wspominałeś, że Pani dyrektor nie ma jednego oka – powiedział Kuba, starając się przekrzyczeć wrzawę.
- Bo nic o tym nie wiedziałem – odparł, również podnosząc głos – widocznie to świeża sprawa. Albo to tylko ozdoba, nie wiem. Może później ktoś nam powie, jak się zapytamy.  
Uśmiech zniknął z jej oblicza i uciszyła salę gestem dłoni. Wszyscy zasiedli na swych miejscach i nastała cisza.
- Witam serdecznie. Nazywam się Izabela Karal. Jestem kierowniczką ministerialnego ośrodka. – zaczęła mówić niskim i zdecydowanym głosem – Witam szczególnie mocno pierwszy rocznik, jak i drugi. Nasi starsi podopieczni wiedzą, a wy dowiadujecie się o tym teraz i radzę to zapamiętać, aby zwracać się do mnie Pani, jak i do pozostałych członków kadry. Cenimy sobie dobre maniery, które powinny już wam być dawno wpojone. Jeśli tak nie jest, tu się tego szybko nauczycie dzięki naszym skutecznym metodom wychowawczym. Niesubordynacja będzie zdecydowanie piętnowana. Macie zawsze odpowiadać krótkimi zdaniami – Tak, pani, dziękuje pani, zrozumiałem, moja pani.
Wielu chłopców już przełykało głośno ślinę, w tym Damian i Kuba, bowiem nie spodziewali się tu zasad, jak w wojsku. Ale większość z nich zostało wychowanych bardzo dobrze, w duchu szacunku i oddania kobietom.  
- Zanim zaczniemy właściwą ceremonię, pragnę poinformować was o kilku sprawach organizacyjnych i pewnej niespodziance dla naszych podopiecznych.– kontynuowała pani Izabela – Wpierw pragnę oświadczyć, że sale komputerowe zostały wyposażone w nowszy sprzęt, aby wasze kształcenie przebiegało w jeszcze lepszych warunkach. Poza tym biblioteka została powiększona o dodatkowe pomieszczenie i już jest zapełnione nowymi zbiorami książek. Ale dokładnie, jakie pozycje się tam znalazły, wyjaśni wam pani Antonia, gdy tam zawitacie. Poza tym wszystko jest po staremu.
- Damian, o co tu chodzi? Będziemy mieli tu jakieś zajęcia?  
- O rany! – żachnął się Damian – Ty naprawdę nic nie wiesz! Tak, będziemy tu mieli normalne lekcje, jak w szkole. A co ty myślałeś? Że będziesz się tylko obijał, pozwalając paniom się wypompowywać ze spermy? Tak dobrze, to nie ma.
- Ale ja nie mam żadnych przyborów. Książek, zeszytów..., nic nie wiedziałem.
- Nie martw się. Ja też nie, bo wszystko zapewnia nam ośrodek. Poza tym, mimo że mamy już w społeczeństwie określoną rolę, to jednak musimy wszystko zaliczać, jak wcześniej. Potencjalne, zamożniejsze kobiety, o których rozmawialiśmy, mogą wybierać, kto będzie dawcą. I zwracają także uwagę na rezultaty naukowe przyszłego kandydata ojca ich dziecka.
- Aha, rozumiem – odparł Kuba.
Nie martwił się tym poważnie mocno, ponieważ w szkole nie miał problemów, ale coraz więcej rzeczy go zastanawiało. Faktycznie, nie wiedział o zasadach panujących w ośrodku i na świecie.
- A teraz powiem o pewnej niespodziance, o której mówiłam wcześniej. Jest z nami pani Florentyna z międzynarodowej firmy "Almox”, projektantka nowego ekstraktora. Proszę o oklaski.
Rozległy się brawa. Na scenę wkroczyła kobieta, a za nią wprowadzono przedmiot na kółkach, kształtem przypominającym szafkę, przykryty białą plandeką.
Pani Florentyna była kobietą w średnim wieku, ubraną w elegancką spódnicę i garsonkę od kompletu w kremowym kolorze.
Odkryła cienką plandekę. Zgromadzonym ukazał się przedmiot wielkości szafki, sięgający przeciętnemu człowiekowi niewiele powyżej pasa. Był koloru białego z niektórymi elementami niebieskimi. Na części górnej, pochylonej lekko do przodu, był pulpit z ekranem i różnymi przyciskami.
Ale najważniejszą rzeczą był otwór kilkanaście centymetrów pod blatem. Był średnicy ośmiu centymetrów. W tej chwili zamknięty przezroczystą błoną, wyglądającą jak silikon. Kształtem tworzył przymkniętą rozetę, z niewielkim otworem.
Pani konstruktor owego urządzenia mówiła chwilę o danych technicznych i innych parametrach. W końcu kazano zasłonić zasłony i przygasić światło, na sali. Paliło się tylko na scenie, a na stolikach świeczki. Nastrój zrobił się bardziej tajemniczy i nastrojowy.
Pani Kazimiera dała jakiś znak Pani Izabeli, a ta skinęła do strażniczek stojących przy drzwiach. Otworzyły je i chwyciły człowieka stojącego za nimi i zaczęły go powoli prowadzić na scenę.
Dziwna to była postać. Aparycję miał, jak każdy młody człowiek w ośrodku. Ale pewne atrybuty przy jego ciele nie były typowe.
Przede wszystkim miał skute kajdankami ręce za plecami. Również nogi w okowach, połączone krótkim łańcuchem, tak że chłopak musiał drobić, idąc. Na oczach miał opaskę. Był nagi, a na wydatne prącie nałożone przezroczyste zabezpieczenie. Jego pośladki znaczyło wiele zaczerwienionych, podłużnych śladów.
Strażniczki pomogły mu wejść na scenę. Ustawiły go obok pani Florentyny i nowego ekstraktora i pozostały po jego dwóch stronach.
- Drodzy państwo – oznajmiła donośnie Izabela do mikrofonu – To jest Filip, uczeń drugiego roku w naszym ośrodku. Niestety pod koniec ubiegłego semestru zachowywał się bardzo źle, dlatego musiał zostać poddany karze. Nie miał żadnych wakacji. Osobiście starałam się w tym okresie wpoić mu zasady dyscypliny i zasad panujących w świecie.
Pani Izabela przerwała. Spojrzała na Filipa. Pojawił się na jej twarzy delikatny uśmiech, a oczy się zaświeciły.  
- Teraz – mówiła dalej, patrząc na niego – okazałam mu miłosierdzie, bowiem zaczął zachowywać się trochę lepiej. Dlatego wybrałam jego, aby przy jego pomocy zademonstrować, jak to urządzenie działa. Proszę zaczynać, pani Florentyno.
Kuba pomyślał, że za nic w świecie nie chciałby doświadczyć takiej łaski. Czułby się upokarzająco, stojąc nagi przed tyloma ludźmi. Był zaintrygowany, co też ten chłopak takiego zrobił, że doświadcza tak długiej kary od pani Izabeli.
Pani Izabela odeszła na bok, a do mikrofonu podeszła pomysłodawczyni nowego urządzenia. Za nią, powyżej jej głowy na kotarze pojawił się obraz z projektora umieszczonego w przeciwległej ścianie. Obraz pokazywał zbliżenie z kamery na dojarkę.
- Z wielką przyjemnością chciałabym państwu zaprezentować, jak nasz nowy ekstraktor działa – rzekła Florentyna i wyjęła ze stelaża małą kamerkę, rozmiarami przypominającą długopis.
Podeszła do maszyny, która stała pod kątem do sali, aby umożliwić jak najlepszą widoczność. Uruchomiła ją, wciskając przyciski. Pracowała na razie bezgłośnie. Wszystko pojawiało się na obrazie za nią, ponieważ to rejestrowała.  
- Na ekraniku możemy obserwować informacje, – ciągnęła dalej swój wywód – takie jak aktualny tryb pracy, siłę ssącą i nacisk.  
Wszystko widoczne było w powiększeniu dla całej sali na rzuconym obrazie na ścianie.
- Długość otworu ma prawie 30 centymetrów – teraz skierowała dłoń z kamerą w to miejsce – więc powinien być odpowiedni dla wszystkich. Średnica wynosi 8 centymetrów, ale błona z nowoczesnej cyber skóry, imitująca pochwę kobiety, dopasowuje się do każdego rozmiaru. Na małym monitorze użytkownik może również oglądać pobudzające, erotyczne materiały, by jeszcze bardziej ta czynność była zbliżona prawdziwością do seksu z kobietą. W tym czasie, jak przy tradycyjnych dojarkach, możemy wyjść, zostawiając podopiecznego samego. Dodatkowo możemy sterować maszyną za pomocą pilota z odległości stu metrów. A tu wkładamy nasz pojemnik.
Otworzyła małą klapkę z boku urządzenia.
Wskazała na strażniczki, by przyprowadziły Filipa przed ekstraktor.
Kucnęła przed nim i kluczykiem otworzyła jego klatkę. Zdjęła ją. Duży, zgięty w dół członek wysunął się z niej i dyndał się swobodnie, będąc lekko napęczniałym.
Cała widownia obserwowała to z zapartym tchem.
Dalej kucając, Florentyna położyła swoją dłoń na naznaczonymi czerwonymi pręgami pośladkach chłopca i dała mu tym znak by lekko zbliżył się do przodu.
- Dalej, Filipie. Nie bój się – powiedziała cicho, ale dotarło to do mikrofonu i ludzi w auli.
Zrobił mały krok do przodu. Gdy jego prącie prawie dotykało otworu, nacisnęła coś w pilocie. Otwór lekko się wysunął do przodu, tak że żołądź Filipa dotykała wejścia.  
- Wypchnij teraz biodra do przodu – nakazała.
Rozetka lekko się rozsunęła pod naporem główki. Na wyświetlanym obrazie na ścianie było to dokładnie widoczne.
Filip poruszył nerwowo głową, doświadczając tego uczucia. Penis zaczął gwałtownie wypełniać się krwią.
Florentyna naparła mocniej dłonią na jego pośladki, by wszedł głębiej. Rozetka rozsunęła się jeszcze bardziej, przyjmując gruby trzon, po czym zacisnęła się lekko, dopasowując do jego kształtu.
Wstała, dalej kamerując to jedną dłonią, a drugą znów coś wcisnęła na pilocie sterującym.  
Ekstraktor zaczął się poruszać po fallusie w powolnym tempie w przód i tył.
- Tą gałką na ekstraktorze lub tym przyciskiem na pilocie – zaczęła pokazywać – możemy sterować szybkością ruchów posuwistych maszyny. Tak przyspieszamy, a tak zwalniamy.
Dojarka wykonywała teraz szybszą pracę, wprowadzając ciało chłopca w lekki, kołyszący ruch w przód i tył.
Filip westchnął. Jego biodra i całe ciało wykonywały czasem nieskoordynowane szarpnięcia, gdy odczuwał te sensacje na swoim przyrodzeniu.
- Tym pokrętłem i przyciskiem decydujemy o sile nacisku – kontynuowała.

Demonstrowała różne opcje, jak dodatkowe wibracje, siłę ssącą stopień nawilżenia. Także wywołanie ruchu obrotowego masturbatora.
Filip wyraźnie był już na krańcu swych możliwości, po pokazaniu na nim tych wszystkich opcji. Dyszał ciężko i z trudem powstrzymywał się, by samemu nie zacząć wykonywać ruchów posuwistych, choć zdawał sobie sprawę, że jest to tutaj zakazane.
Pani Florentyna wczuła się w panujące tutaj zasady i klimat i zapytała się widowni.
- Chcecie bym użyła wszystkich opcji na raz i pozwoliła wreszcie Filipowi dojść. Był przez cały pokaz taki grzeczny i posłuszny, prawda?
Wiele damskich głosów ryknęło – Tak, ulżyj temu biedaczkowi! Był bardzo dzielny i uczynny! Opróżnij go do ostatniej kropelki!
- No dobrze. Widzisz Filipku, doczekałeś się spełnienia. Ja bym na tobie jeszcze raz wypróbowała wszystkie możliwości ekstraktora po kolei. Ale skoro lud sobie życzy, bym już dała ci ukojenie, to tak będzie.
Podeszła do niego bliżej. Pilotem ustawiła program.
Ciałem Filipa rzuciło. Czuł teraz wszystkie opcje na raz. Jęknął głośno i odrzucił głowę do tyłu, co widocznie spodobało się publice, bo zawrzało głośniej. To, że nic nie widział, dodatkowo wzmagało jego zmysły. Strażniczki musiały go przytrzymać za skute z tyłu ręce, by się nie przewrócił.
Florentyna stała obok. Obserwowała to z niekłamaną ekscytacją i wszystko wciąż kręciła, by sala dokładnie wszystko widziała. Gdy zauważyła, że chłopak zaraz będzie szczytował, bo sapał głośno i starał się wbić biodrami głębiej, pogładziła go po jądrach. Chwyciła za nie mocniej i coś szepnęła mu do ucha.
To przyniosło momentalny efekt, bowiem widać było, że Filip dostał orgazmu, jęknął głośno i wlewa teraz swoją obfitą porcję nasienia do wnętrza ekstraktora.
Gdy się uspokoił i zaprzestał ostatnich ruchów kopulacyjnych, strażniczki odsunęły go, wytarły i założyły z powrotem zabezpieczenie na jego zwiotczałego penisa. Wyprowadziły go z pomieszczenia bardzo powoli, bowiem stracił bardzo wiele sił.
- Dziękuję bardzo, że zechcieli państwo poświęcić chwilę na obejrzenie tego pokazu. Liczę, że nowy ekstraktor spełni tutaj swoje zadanie. I również brawa dla mojego pomocnika, Filipa, który spisał się fenomenalnie.
Rozległy się brawa, nawet kilka gwizdów. Elżbieta i Lidia wstały, jak wiele innych osób, bijąc brawo i uśmiechając się. Rozmawiały ze sobą żywo, będąc pod wrażeniem urządzenia i całego pokazu.
Kuba i Damian siedzieli zmieszani, bowiem doznali pełnych erekcji. Damianowi bardzo się to podobało i mówił, że nie może już się doczekać, jak wypróbuje to cudo.
Kuba w głębi czuł to samo, ale wstydził się swych reakcji. _
Stojąca z boku Izabela uśmiechała się szyderczo. Nie spodziewała się, że Florentyna, zawsze taka opanowana, nie przejawiająca żadnych emocji względem mężczyzn, okaże się teraz drażniąca tego chłopca drapieżną kobietą. Wyraźnie świetnie się bawiła.
- Dziękujemy bardzo za tą niezwykle interesującą prezentację – rzekła Izabela, wychodząc ponownie na środek sceny – Ten oto ekstraktor będzie stał w gabinecie lekarskim, więc każdy z was będzie miał okazję go przetestować. Poproszeni będziecie także o odpowiedź na kilka pytań odnośnie waszych wrażeń po teście sprzętu. Wasze opinie będą bardzo cenne na przyszłość. Wasze opiekunki przekażą każdemu z was, kiedy nastąpi jego kolej.
Pani dyrektor odwróciła się do pani Florentyny. Wymieniły kilka słów między sobą i uściskały się serdecznie.
- A teraz przejdźmy do najważniejszej części wieczoru, – powiedział, znów stojąc przy mikrofonie – czyli ceremonii przydzielenia pierwszym rocznikom wolontariuszek, które będą wam służyły przez cały okres waszego pobytu. Zaczynajmy więc.
Pani Izabeli podano skoroszyt z lista uczniów.  
- Po wyczytaniu, dany chłopiec ma wyjść na scenę i podejść do mnie. Potem będziecie stawać po bokach sceny. Opiekunki będą ustawiać się za swoim podopiecznym. Chyba wszystko jasne?
Zaczęła wyczytywać nazwiska i imiona. Chłopcy podchodzili nieśmiało do pani Izabeli. Mało który dłużej odważył się spoglądać na jej oblicze. Witała ich uściskiem dłoni i serdecznym uśmiechem. Za młodzieńcami stawały wyczytywane kobiety. U wielu nastolatków widać było niepewność na twarzach, u innych wyraźne podekscytowanie, rysujące się pod materiałem spodni, gdy widzieli już która z pań będzie się nimi troszczyć.
-Damian Lechoń! – wyczytała pani Izabela.
- O, to ja! – zawołał podekscytowany – Zaraz będzie Twoja kolei, stary.
Klepnął go w ramię po przyjacielsku i pewnym krokiem udał się na scenę. Wszedł na nią i przyjął gratulację od pani dyrektor.
Stanął obok innych wyczytanych kolegów.
- Elżbieta Mazur! – ponownie rozbrzmiał donośny głos zarządczyni ośrodka.
Kuba patrzył zaskoczony, jak jego mama coś szepcze do Lidii i razem chichoczą. Mina jej zaraz spoważniała, wstała i skierowała się w stronę sceny.
Głowił się, o co tu chodzi. Widział, jak jego mama podeszła do Damiana, stanęła za nim, coś mu powiedziała, że Damian się uśmiechnął szeroko i skinął głową.
Spojrzał na panią Lidię. Patrzyła na niego z tajemniczym uśmieszkiem. Zawstydził się i spuścił wzrok.
- Jakub Mazur!
Kuba wstał, gdy usłyszał swoje personalia. Rzucił ponownie okiem na Lidię. Uśmiechała się szeroko i skinęła głową, by dodać mu otuchy. Poszedł na scenę z opuszczoną głową.
Czuł na sobie wzrok wszystkich obecnych na sali. Zdawał sobie sprawę, że kształt jego dużego przyrodzenia, swobodnie się ocierającego się w przyciasnych spodniach, jest dobrze widoczny.
Podniósł w końcu wzrok, gdy pokonał stopnie. Spojrzał nieśmiało na panią Izabelę, gdy stanął przed jej postacią. Jej jedno oko szkliło się w cieniu daszka okrycia głowy, taksując go uważnie. Była jeszcze wyższa, niż mu się wcześniej wydawało. Musiał lekko zadzierać głowę.
Podeszła do niej jedna ze współpracownic. Coś jej szepnęła na ucho. Izabela odwróciła wzrok, kiwnęła głową, po czym znów spojrzała na Kubę. Jej surowe usta wygięły się lekko w uśmiechu, ukazując mu przez chwilę szereg nieskazitelnie białych zębów, kontrastujących z mocną czerwienią szminki na ustach.  
Podała mu rękę i nachyliła się do jego ucha, aby przez panujący szum w pomieszczeniu coś usłyszał.
- Witaj, kochanie. Myślę, że miło spędzisz tu czas. Jestem pewna, że niebawem jeszcze się spotkamy – powiedziała tajemniczo przyjemnym, delikatnym głosem.
Odsunęła się. Przez ciało Kuby przeszedł dreszcz. Pomyślał, że to zniewalająco piękna, miła kobieta, ale jednocześnie niebezpieczna i przerażająca, posiadająca ogromną władzę. Spojrzał na jej twarz, ale ona już zerkała na swą listę. Stanął obok Damiana i swojej mamy i czekał, czy jego przepuszczenia i obawy, kogo mu przydzielą, okażą się trafne.
Mimowolnie czuł coraz większą ekscytację, co odznaczało się coraz większym wybrzuszeniem na jego spodniach.
- Lidia Lechoń – rozniósł się głos pani Izabeli.
Kuba sądził, że się może przesłyszał. Począł rozglądać się po sali wypatrując, czy w jego stronę nie zmierza jakaś obca mu kobieta o takim samym imieniu, co ciocia Lidia i podobnie brzmiącym nazwisku.
Jednak to właśnie Lidia wstała od swojego stolika i z szerokim uśmiechem zbliżała się do sceny. Wkroczyła na nią i podała rękę Izabeli. Minęła Kubę, który nawet na nią nie spojrzał, tylko stał ze zwieszoną głową i stanęła za nim.  
Chłopak zbladł mocno i wzdrygnął się, gdy poczuł jej dłonie na swoich ramionach.  
Szepnęła mu do ucha.
- Postaram się Tobą zająć przez ten niezwykły i ważny okres dla każdego wyjątkowego chłopca, najlepiej jak potrafię.
Pocałowała go po tym w policzek.
Kuba poczuł, jak jego spodnie wypełniły się jeszcze bardziej. Starał się zasłonić krocze dłońmi, ale wiedział, że nie można tutaj ukrywać swojego stanu pobudzenia przed kobietami.
- Och, Kubuś. Już Ci tak śpieszno do zaspokojenia – znów cicho powiedziała – Niestety musisz poczekać do jutra rana. Wtedy ciocia Lidia pomoże Kubusiowi z jego sporym problemem.
Jej ton głosu i to co mówiła były dla Kuby nie do zniesienia. Czuł, jak począł się wydobywać z końca jego penisa przezroczysty śluz i tworzy mokrą plamę na spodniach.  
Dobrze, że miał czarne spodnie, to tak tego nie widać, pomyślał.
Pani Izabela konsultowała coś ze swoimi pracownicami, po czym podeszła znów do mikrofonu.
- Niestety mam przykrą wiadomość dla Jacka Walczaka. Niestety dokładne badania wykazały, że masz w sobie zły gen, który dopiero się uaktywnił. Nie możemy Cię przyjąć.
Powiedziała to bez żadnych emocji, przewróciła kilka kartek i zaczęła znów mówić.
- Na to miejsce mamy jednak chłopca z programu wymiany. Przyjechał do nas Thomas Caine z Wielkiej Brytanii. Zapraszamy na scenę i proszę o brawa.
Z tłumu wyłonił się czarnoskóry, wysoki młodzieniec. Był już dobrze zbudowany, mimo siedemnastu lat.
Podszedł do Izabeli i z szerokim, ładnym uśmiechem uścisnął wyciągniętą dłoń. Ona również się uśmiechnęła i wskazał mu ręką miejsce, gdzie ma stanąć.
Kierowniczka ośrodka wyczytała nazwisko jakiejś kobiety. Pojawiła się zaraz uradowana blondynka w średnim wieku z lekko puszystą budową i imponującym biustem, który falował przy każdym jej energicznym kroku. Po grzecznościowych uprzejmościach uścisnęła dłoń Thomasowi.
Kuba usłyszał, że rozmawiają po angielsku, jakieś niewyraźne strzępy. Kobieta mówiła coś, że bardzo się cieszy, że będzie mogła pomagać takiemu chłopcu jak on. Thomas też odpowiedział coś w stylu, że jest bardzo miła, piękna i mu się tu podoba.
Spojrzał po innych chłopcach. Zauważył, że większość była mocno podekscytowana, jak on. Część z nich rozmawiało ze swoimi nowo wybranymi opiekunkami.
- Zanim będą państwo mogli zacząć ucztę i zabawę, chciałabym wygłosić jeszcze krótkie przemówienie – odezwała się ponownie Izabela. – Nasz ośrodek jest inny od pozostałych. Cieszymy się renomą w świecie. Jakość pozyskiwanego u nas nasienia jest najwyższej jakości. Osiągamy takie wspaniałe rezultaty dzięki domowej atmosferze w naszym ośrodku. Sperma nie jest pobierana od naszych podopiecznych w laboratoryjnych warunkach, jak to ma miejsca w innych tego typu placówkach. My stawiamy na to, by młodzieńcy czuli się tu, jak w domu. Nie byli poddawani stresowi ciągłych badań i obecności w gabinetach lekarskich. Tylko mogli się uczyć, przebywać z rówieśnikami, bawić się i śmiać, w podobnym otoczeniu, jak dotychczas żyli.
Zrobiła krótką przerwę, ogarnęła swoim okiem salę i kontynuowała.
- Również to zasługa naszych pań, które zgłaszają się masowo jako ochotniczki do tego niezwykle honorowego i zaszczytnego programu. Ich obecność, podejście do obowiązków, zapał, troskliwość powodują, że chłopcy czują się tu tak dobrze. I odwdzięczają nam się, ofiarowując nam obfity, pełen potencjału ejakulat. Obyśmy osiągali takie, a może nawet jeszcze lepsze wyniki w przyszłości. Co do kwestii, jak często należy chłopców zaspokajać. Podstawowe terminy to rano, przed śniadaniem, potem przed obiadem i kolacją. Ale oczywiście może to być częściej, gdy już poznacie możliwości swych podopiecznych i taka będzie konieczność. Dziękuję bardzo za uwagę i życzę dobrej zabawy.
Izabela rozmawiała chwilę z kadrą ośrodka, po czym z kilkoma osobami zasiadła przy dużym stole obok sceny, w rogu Sali.
Wszystkie pary udały się do swoich stolików. Siedziały teraz razem.
Lidia usiadła obok Kuby, a Elżbieta przy Damianie.
Kuba wciąż nie mógł w to uwierzyć. Ciocia Lidia zawsze mu się skrycie podobała. Często przed snem, gdy o niej pomyślał, lub przebywał blisko niej, dostawał ogromnego wzwodu.
Właśnie zaserwowano im jakieś ciepłe posiłki, więc nie rozmawiali za dużo.
Potem przyszedł czas na tańce.
Lidia od razu wzięła Kubę za rękę i pognali na parkiet. Elżbieta chwilę się wahała, ale widząc, jak wiele chłopców i ich opiekunek już tańczy, zaproponowała taniec Damianowi. Ten oczywiście od razu się zgodził.
Lidia przytuliła mocno Kubę do swojego ciała. Czuła jego miękkiego członka na podbrzuszu. Ale im dłużej się o niego ocierała, tym bardziej wiedziała, jak chłopiec jest podekscytowany. Nie chciała przesadzić i doprowadzić go do ejakulacji, więc potem tylko sporadycznie się otarła o jego męskość lub mocniej przywarła do jego ciała.
Kuba czuł ogromne zażenowanie. To, że nie potrafił za dobrze tańczyć, to było nic, przy tym, jak głupio mu było z powodu erekcji, na którą co chwila nadziewała się Lidia. Przyjemnie mu jednak było, gdy wtulał się w jej pierś albo ramię. Czuł jej miękką, ciepłą skórę na policzku i piękny, oszałamiający zapach perfum.
Elżbieta i Damian również dobrze się bawili. Jednak to Damian pierwszy odważył się bliżej do niej przytulić, by go poczuła. Elżbietę to peszyło i starała się odsuwać. Zdawała sobie sprawę, że nie może dopuścić do tego, by Damian już teraz, a nie zgodnie z planem dopiero rano doznał swego pierwszego wytrysku wywołanego przez kobietę.  
Usiedli w końcu przy stolikach, zjedli coś. Lidia starała się zagadywać Kubę, ale ten za bardzo się wstydził, odpowiadał zdawkowo. U Damiana i Elżbiety było podobnie.
Uroczystość powoli dobiegała końca.
Izabela wyszła jeszcze raz na scenę, podziękowała udział i zaprosiła chłopców za scenę, ponieważ na noc będę musieli znów mieć założone zabezpieczenia.
A wolontariuszki zostały poproszone do udania się do swoich sypialni.
- Jutro rano się spotkamy, Kubuś – szepnęła chłopcu na ucho Elżbieta – Bądź gotów i czekaj grzecznie na ciocię Lidię.
Odsunęła się i puściła mu oczko, uśmiechając się zawadiacko.
Kuba momentalnie spłonął na twarzy, a członek drgnął mu kilka razy, ponownie się podnosząc.
Elżbieta pogładziła dłonią Damiana po poliku i życzyła mu dobrej nocy, uśmiechając się ciepło. Ten dotyk również na niego podziałał tym, że penis mu się lekko podniósł.
Udali się za scenę. Założono im zabezpieczenia. Kubie nareszcie większe.
                                             *
Elżbieta i Lidia dotarły do swojego pokoju.
- Nasi chłopcy chyba nie byli zachwyceni, co? Jacyś tacy niemrawi byli, co? – zapytała Lidia.
- Wiesz, ja też chyba muszę przywyknąć do myśli, że będę onanizowała twojego syna kilka razy dziennie. Ciężko przejść do tego do porządku dziennego tak natychmiast. Przy najmniej dla mnie. Chłopcy pewnie też muszą się do tego przyzwyczaić. Ale Damian na parkiecie był już dość aktywny i chyba podoba mu się to, że jestem jego opiekunką.
- Ja tam nie mam z tym problemu. A twój syn jest słodki, jak się zawstydza i rumieni. A w spodniach ma przecież tak…
- Przestań, Lidia – żachnęła się Elżbieta. – Nie musisz mi o tym mówić, co ma w spodniach mój syn.
- Jutro przy śniadaniu będę mogła powiedzieć ci więcej szczegółów – zaśmiała się gardłowo – ale dobrze, nie będę już teraz nic mówiła. O, spójrz. Mamy już przygotowane pojemniki w szafce na cały tydzień.
- Tak, faktycznie – odpowiedziała Elżbieta. – Rozbieram się i idę się wykąpać, a potem spać. Jutro musimy wcześnie wstać.
- Masz rację. Leć a ja pójdę po tobie.
                                              *
Kuba, leżąc w łóżku w ciemnościach, nie mógł zasnąć.
Odwrócił się na bok i zobaczył, że Damian też nie śpi, tylko wpatruje się w niego.
- Też nie możesz spać – zapytał się Kuba.
- Tak. Wydaje mi się, że to sen. Choć marzyłem o tym kilka lat. A to, że to właśnie ciocia Elżbieta będzie mi pomagać, to jakiś obłęd. Odkąd pamiętam, to do niej skrycie wzdycham. Mam nadzieję, że nie uraziły cię moje słowa?
- Nie. Czyli nie wiedziałeś nic o tym, że to właśnie one będą naszymi opiekunkami?
- O tym akurat nie miałem pojęcia. Ale podoba mi się, jak wspominałeś. A ty nie jesteś zadowolony z tego powodu.
Kuba chwilę milczał, nie wiedząc jak ubrać myśli w słowa.
- Ehm, słuchaj – zaczął niepewnie – ja też skrycie podkochuję się w twojej mamie od wielu lat.  
- No to jedziemy na tym samym wózku. To wspaniałe, że tak to się ułożyło. Już nie mogę się doczekać, jak twoja mama będzie mi…
- Dobra, dobra – Kuba przerwał to, bowiem Damian wpadł w swój słowotok – Rozumiem. Ja też się cieszę, z tego powodu, że to ciocia Lidia będzie mną się opiekować.
Leżeli chwilę w ciszy, wyobrażając sobie jutrzejszy poranek. Obaj mieli od jakiegoś czasu potężne erekcje, dociskające się do ścianek zabezpieczeń.
Nawet nie wiedzieli, kiedy zmorzył ich sen.

Mlodyzakazany

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 6149 słów i 35028 znaków.

9 komentarzy

 
  • villemo92

    Mogłabym tam w sumie pracować :D

    13 lut 2016

  • Mlodyzakazany

    @villemo92, Czyli chłopaki byliby w dobrych rękach?   :D

    13 lut 2016

  • villemo92

    @Mlodyzakazany tego nie napisałam :D

    13 lut 2016

  • Mlodyzakazany

    @villemo92, No nie. Tego nie. Ale jestem pewny, że tak by było. Choć zależy, na jakim stanowisku, jaką funkcję byś tam miała.  :D

    14 lut 2016

  • villemo92

    @Mlodyzakazany nie wiem sama. Ale kiedys moim marzeniem bylo iść do wojska i robić zastrzyki żołnierzom w tyłki :D

    14 lut 2016

  • Mlodyzakazany

    @villemo92, A to ciekawe. Taka niegrzeczna pielęgniarka.  ;)

    17 lut 2016

  • villemo92

    @Mlodyzakazany heh :D juz od dziecka wiedziałam co dobre :D

    17 lut 2016

  • Anonim2

    @villemo92 teraz możesz oblizać się smakiem nasz autor odrzucił temat a i w nowym nie za dobrze się spisuje

    7 kwi 2016

  • Anonim2

    Patrząc na terminy dodawania kolejnych odcinków powieści to "nuda" ma rację bo czas dodawania odcinków jest w tzw. postępie niemal,że geometrycznym

    30 sie 2015

  • racja

    @Anonim2 prawie rok pozniej i nic :p

    13 sie 2016

  • nuda

    Tia,następna część znowu za pół roku.

    24 lip 2015

  • jaj

    @nuda to norma u tego kolesia ;p szkoda że zaczął pisać... to jak pomachać bułką głodnemu przed nosem

    5 sie 2015

  • yhy

    Bedzie nastepna cześć ?:D

    15 lip 2015

  • Mlodyzakazany

    @yhy Nie,  ku*wa,  to już koniec.
    Jasne,  że będzie.  :D

    15 lip 2015

  • -yhy

    @Mlodyzakazany  

    no jasne ku*wa ;(

    19 kwi 2016

  • ja

    kiedy nastepna cześć ????/?//?//????????????

    10 lip 2015

  • Mlodyzakazany

    @ja Powinna być w następnym tygodniu.

    10 lip 2015

  • jam

    @Mlodyzakazany to my mamy chyba jakieś inne kalendarze ;p

    18 lip 2015

  • Ramol

    Jako, że jestem w wieku popoborowym, mam stałe i niezmienne zainteresowania hetero, bardziej frapował mnie cykl w lustrzanej konwencji, czyli szkolenie dziewczyn. Autorzy obu cykli są oszczędni w słowach i nie bardzo liczę na reaktywację cyklu o szkoleniu dziewczyn. Doceniam zarówno jakość i precyzję języka w obu cyklach, jak i pomysły autorów.

    8 lip 2015

  • Mlodyzakazany

    @Ramol Dzięki za docenienie. A o którym cyklu piszesz z odwróconą konwencją, to chętnie rzucę okiem? ;)

    9 lip 2015

  • Ramol

    @Mlodyzakazany - "Selekcja" (chyba 7-8 części) autor "Gont"

    9 lip 2015

  • Mlodyzakazany

    @Ramol Dzięki. Sprawdzę.

    9 lip 2015

  • nefer

    Pomysł świata z przewaga liczebną kobiet i jej konsekwencjami raczej znany (podobnie jak i w druga stronę) ale sposób opracowania ciekawy. Językowo sprawnie napisane, co zwiększa urok lektury. Liczę, że rozwiniesz wątek Filipa. Ponaglenia to dowód zainteresowania czytelników. Trudno jednak wymagać, by autor pisał kolejne długie rozdziały na kolanie, kilka chwil to zajmuje. ;)

    8 lip 2015

  • Mlodyzakazany

    @nefer Taki mistrz pióra zostawia komentarz pod moim opowiadaniem? Jestem zaszczycony i dziękuję bardzo.  :)  
    Cholera,  każdy  już wie,  że zamierzam stworzyć oddzielną opowieść z Filipem w roli głównej, co zaplanowałem już dawno. ;).

    8 lip 2015

  • osiem

    a mnie ciekawi, ile będziemy czekać na kolejną część, pewnie tyle co na tą...

    8 lip 2015

  • chaaandelier

    Tak! W końcu się doczekałam. Ta część jest również wspaniała jak poprzednie. Ciekawi mnie co zrobił Filip, że został ukarany.  I rysunek przedstawiający Izabele idealny. ;)

    7 lip 2015

  • Mlodyzakazany

    @chaaandelier Było długo, ale jest. I następna powinna być wcześniej, gdyż już tak zawalony nie jestem. Dowiesz się niebawem. Dzięki. ;)

    7 lip 2015

  • juch

    @Mlodyzakazany Obiecanki...

    28 cze 2016