Dom dla wyjątkowych chłopców III

Grupa młodych chłopców znalazła się w podziemiach pałacu. Podążali za panią Rozalią, która przewodziła, idąc pewnym krokiem. Było tu dużo chłodniej, więc wszyscy opatulili się szczelniej szlafrokami.  
W piwnicy mury były z surowej, czerwonej cegły a posadzka, po której się poruszali, z wygładzonych kamiennych płyt.
Doszli wreszcie do szklanych drzwi, zza których biło ciepłe światło. Mocno kontrastowały swą nowoczesnością ze starodawnym korytarzem.
- Poczekajcie tu chwilkę, kochani. Wejdę do gabinetu sprawdzić, czy wszystko jest już przygotowane na waszą wizytę – oznajmiła im.
Wbiła kod do panelu przytwierdzonego na ścianie. Usłyszeli kliknięcie i weszła do środka. Słyszeli jej cichnące kroki.  
Zaczyna się fatalnie, co Damian? Tego się obawiałem. Twoje opowieści o tym miejscu były zbyt cudowne, aby mogły być prawdą. Będą nas tylko badać na okrągło w lekarskich pomieszczeniach – Kuba zaczął się żalić przyjacielowi.
- Też myślałem, że wiedzą już o nas wszystko. W końcu przez ostatnie lata badano nas od stóp do głów – w głosie Damiana również pojawiła się nuta wątpliwości.
- Ale – kontynuował – wierzę, że to tylko coś nieistotnego, co mają do sprawdzenia. Objaśnią nam pewne sprawy, i tyle.
Optymizm Damiana, nie po raz pierwszy, wziął górę nad niepokojem. Kubę jednak do końca nie przekonał.
- Obyś miał rację – odpowiedział.
Ich pozostali towarzysze także szeptali między sobą. Widać było w ich oczach strach i niepewność, nie wiedząc, co ich czeka za tymi drzwiami.
Rozmowy ucichły nagle, gdy do ich uszu doszedł dźwięk zbliżających się kroków po drugiej stronie wejścia.
Szklane skrzydła otwarły się.
- Zapraszam chłopcy – rzekła Rozalia, wskazując im wnętrze.
Weszli. Tutaj wszystko wyglądało zupełnie inaczej, niż w pozostałej części podziemi. Ściany w ciepłych, jasnych barwach, lampy pod sufitem, dające mocne oświetlenie. Podłoga z kafelek w błękitnym odcieniu. Byli w kwadratowym, sporym holu. Na środku stało coś na kształt recepcji. Siedziała za nią kobieta, która przyglądała się z uśmiechem nowo przybyłym gościom. Od tego pomieszczenia odchodziły trzy korytarze do dalszych części kompleksu. Przy każdym z nich stały dwie kobiety w białych, lśniących mundurach. Zza czarnych pasów, okalających ich talie wystawała długa, czarna pałka, kajdanki i jakiś niezidentyfikowany dla nich rodzaj broni. Włosy na głowie miały upięte, z nałożoną na nich białą czapką- rogatywką z czarnym daszkiem i emblematem ośrodka nad nim. Na stopach również czarne skórzane, wysokie buty, sięgające do kolan. Wzbudzały swym wyglądem spory respekt wśród chłopców, ale również podziw, jak elegancko i pięknie się prezentowały.
Dopiero teraz zauważyli, że dwie strażniczki stały też po obu stronach drzwi wejściowych.
- W korytarzu po lewej znajdują się laboratoria, gdzie badana jest jakość nasienia naszych podopiecznych. W korytarzu po prawej są chłodnie, gdzie wasza sperma czekać będzie na dalszą dystrybucję do placówek wydających. My pójdziemy teraz korytarzem na wprost, gzie są gabinety lekarskie. Proszę za mną.
Młodzi chłopcy skinęli głową do recepcjonistki i poszli za panią Rozalią. Kobieta za blatem uśmiechała się do nich, wyraźnie zainteresowana nowymi przybyszami. Lustrowała ich od stóp do głów.
Doszli do końca korytarza. Rozalia otworzyła je, weszła i przytrzymała dla nich drzwi, aby mogli wejść.
Gabinet był duży. Białe ściany, błękitno – żółta mata gumowa na podłodze. Ściany zdobiły plakaty i zdjęcia. Jedne ukazywały budowę męskiego przyrodzenia, inne sposoby prawidłowego odżywiana, aby osiągnąć jak najlepszą jakość nasienia lub schemat piszczenia męskich genitaliów przez kobiece dłonie, by uzyskać jak najwięcej spermy.
Stało tu kilka biurek, sugerujących, że pracuje tu kilka lekarek oraz leżanki i solidne szafki, prawdopodobnie z medykamentami. Duże okno było zasłonięte roletą.  
- Rozbierzcie się, powieście wasze szlafroki na wieszaku i stańcie w szeregu na środku, przodem do okna. Każdy na miejscu, gdzie na podłodze są kartki z waszymi personaliami. Zaraz wracam.
Powiedziała i wyszła do sali obok.
Kuba i Damian zauważyli, że stoją tam szeregi dziwnych foteli, ale nie mogli się przyjrzeć dokładniej, bowiem drzwi zamknęły się za panią Rozalią.
Niepewnie pozbyli się odzieży i stanęli nadzy, pełni oczekiwania na białych kartkach ze swoimi imionami i nazwiskami. Ich duże członki w zabezpieczeniach kiwały się przy każdym ruchu.
Usłyszeli za sobą otwierane drzwi i kroki kilku osób. Kilku chłopaków próbowało nerwowo zobaczyć przez ramię, co się dzieje.
Kroki skierowały się na środek pomieszczenia. Ujrzeli sześć osób. Dwie lekarki, trzy pielęgniarki i panią Rozalię, stojącą trochę z tyłu.  
Lekarki były dojrzałymi kobietami. Jedną z nich była wysoka blondynka w czarnej spódnicy do połowy uda, rozpiętym, długim białym fartuchu i w wydekoltowanej, obcisłej bluzce. W ręku trzymała podkładkę z dokumentami. Wyglądało na to, że to ona tu rządziła. Długie włosy upięte miała w kucyk, a na nosie prostokątne okulary bez oprawek. Długie, silne nogi okryte, oczywiście, cielistymi rajstopami. Wszystkiego dopełniały czarne szpilki na wysokim obcasie.
Druga lekarka była bardziej przysadzista. Miała rude włosy upięte w kok. Jej biust robił wrażenie. Rozpychał się pod cienkim swetrem, napinając zapięte guziki. Poza tym ubrana była tak samo, jak jej koleżanka po fachu.
Dwie pielęgniarki wyglądały na młodsze, natomiast trzecia była starsza. Mogła być po pięćdziesiątce.
- Dzień dobry, chłopcy – powiedziała.
- Dzień dobry, pani – wszyscy młodzieńcy odpowiedzieli chórem.
Uśmiechnęła się i kontynuowała mowę.
- Mam na imię Sylwia. Jestem szefem zespołu lekarzy w ośrodku. Musimy zrobić jeszcze kilka badań. Nie bójcie się. Nie będzie to długo trwało.
Skierowała się na jeden koniec rzędu nagich postaci i wróciła. Przyglądała im się dokładnie. Szczególnie dłużej wzrok zatrzymując na ich kroczach.
Wielu z nich czuło przy tym dyskomfort, próbowali się zakrywać rękoma. Ale groźne spojrzenie w ich oczy pani doktor powodował, że szybko reflektowali się, że nie powinni tego tutaj robić.
Pani Sylwia, po zrobieniu tego wstępnego oglądu, wróciła na środek, stając obok swych współpracowników.
- Dobrze, zaczynajmy. Ja zacznę od tej strony, a ty Moniko z drugiej – rzekła do drugiej lekarki, podając jej drugą podkładkę z kartkami.
Każda z lekarek wzięła do pomocy jedną z młodych pielęgniarek, które wzięły z biurka tace z porozkładanymi kluczykami, podpisanymi imieniem i nazwiskiem niedorostków. Były tam także inne przyrządy.
Pani Rozalia była poproszona do pomocy doktor Sylwii, a starsza pielęgniarka doktor Monice.
- Dobrze – pani Sylwia czytała plik swych dokumentów – Kacper Alczewski.  
Pierwszym wyczytanym był młodzieniec, którym miała się opiekować Daria. Kobietę i syna jej kuzynki poznały w autobusie Elżbieta i Lidia.
Po drugiej stronie to samo robiła doktor Monika.
- Widzę, że – mówiła dalej Sylwia – wszyscy kontrolną wizytę mieliście pół roku temu.
Pani Rozalia wzięła kluczyk z tacki, trzymanej przez pielęgniarkę, przypisany Kacprowi. Klęknęła przed nim.
Do każdego zabezpieczenia na penisa pasował jedyny w swoim rodzaju klucz. Miało to zapobiegać próbom otwarcia go. Takie niebezpieczeństwo było największe, gdy dany mężczyzna poznał już uroki, płynące z orgazmu przez doprowadzanie go do ejakulacji przez kobiety. Gdy za nieodpowiednie zachowanie dostawał karę, i na powrót zakładano mu klatkę, zdarzały się przypadki, że starał się wybłagać wolontariuszki, by go uwolniły. Dłuższa wstrzemięźliwość po okresie pieszczot, wywoływały częste erekcje. Ciało pacjenta domagało się spełnienia. Dlatego klucze mają tylko lekarki z ośrodka i gabinety, gdzie chłopcy przychodzili na badania w swym najbliższym sąsiedztwie.
Samo zabezpieczenie było wykonane z twardego, przezroczystego materiału. Jądra, które zmieniały często swą objętość, wisiały poniżej swobodnie. Wielkość klatki zależała od wymiarów członka w pełnym wzwodzie, aby przy tym stanie człowiek nie doznawał dyskomfortu.
W tym urządzeniu wywiercone były niewielkie otwory na całej długości. Służyły wentylacji, ale także higienie. Kąpano się w nich, a woda z mydłem mogła swobodnie przenikać do środka. Dobrze, by wtedy młodzieńcy doznali przynajmniej jednego wzwodu prącia, by umyte zostały obszary, zazwyczaj przykryte przez napletek.  
Oczywiście, jak to nastolatki, najczęściej nocą doznawali polucji, a nasienie mogło przez otwory wydostać się na zewnątrz.  
Ale ten środek, chroniący przed dotykiem spełniał swoje zadanie, bowiem przez dwa lata chłopcy byli wiecznie nie zaspokojeni. W ośrodku poświęcano wiele czasu ich genitaliom. Te procesy pobudzały produkcję nasienia.  
Rozalia włożyła kluczyk, i przekręciła go. Delikatnie zdjęła zabezpieczenie i odłożyła je na tackę.
Kacper mruknął, doznając uczucia swobody i powiewu powietrza na genitaliach. Jego wielki penis i jądra wisiały nisko, lekko poruszając się w rytm jego oddechu. Ciemne włosy łonowe porastały gęsto jego okolice.  
- Hmm – mruknęła Sylwia, wertując swoje papiery – poprzedni pomiar w spoczynku był następujący. Długość piętnaście centymetrów i pięć milimetrów, obwód trzynaście i pół centymetrów. Zobaczymy, jak będzie teraz.
Pielęgniarka podstawiła tacę, a pani Rozalia wzięła z niej elastyczną miarkę.
Chłopiec spiął się, gdy dotknęła jego dużego narządu. Przyłożyła jeden koniec taśmy do kości łonowej, a drugi do czubka główki, okrytej w połowie napletkiem.
- Długość piętnaście i… - przerwała, starając się odczytać dokładną wartość – cztery milimetry.
- Yhm – Sylwia zapisywała dane.
Rozalia oplotła teraz taśmę mierniczą dokoła trzonu.
- Obwód, to trzynaście centymetrów i osiem milimetrów.
Doktor Sylwia zapisała wyniki i rzekła.
- Wszystko w normie. Musicie wiedzieć, że przeprowadzamy te badania, aby sprawdzić, czy wadliwy gen jakimś cudem nie ukrył się w waszych ciałach i go nie wykryliśmy. Pewne zmiany byłyby już widoczne. Łatwiej to dostrzec przy tak dorodnych genitaliach.  
Przestała mówić i zwróciła się do młodej pielęgniarki. Może pani zaczynać. Tacę proszę zostawić pani Rozalii i wziąć tylko potrzebne przybory. A my przechodzimy do następnego osobnika.
Pielęgniarka wykonała polecenie i klęknęła przed nim. Bez słowa złapała za penisa jedna ręką, a drugą włączyła golarkę. Kacper wydał dźwięk, przepełniony ekscytacją.
Pozbawiała go owłosienia bardzo sprawnie. Widać było, że to dla niej chleb powszedni. W jej dłoni członek chłopca stwardniał całkowicie. Był teraz jeszcze dłuższy i grubszy, niż w stanie zwiotczałym. Napletek zsunął się z wydatnej żołędzi.
Puściła go i skupiła się na wiszących, wielkich jądrach. Fallus wyskoczył do góry. Z otworu na końcu dużej główki sączył się preejakulat.  
Ogoliła tę okolicę i czerwieniąc się, obserwowała swe dzieło. Prącie wyglądało teraz na jeszcze dłuższe, a jego okolice bardzo estetycznie, ciesząc oko kobiety. Odwróciła go, oglądając czy musi ogolić jeszcze jego pośladki i przestrzeń między nimi.  
Gdy rozwarła jego pupę i przejechała dłonią od kości ogonowej, przez odbyt i przestrzeń między nim a jądrami, Kacper sapnął głośno. Był już niesamowicie podniecony.
Tam chłopak nie miał zbyt wiele owłosienia. Pozbyła się jeszcze niewielkiej ilości owłosienia z nóg i brzucha.
Odwróciła go znów do siebie. Odłożyła maszynkę i wzięła mały pojemniczek i patyczek z wacikiem, leżące obok niej. Chwyciła go za nasadę i nabrała na wacik śluz z końca główki. Jego penis wyprężył się jeszcze bardziej i pulsował w jej dłoni. Włożyła próbkę do pojemnika i zaniosła do lodówki, naklejając wcześniej karteczkę, pozwalającą na późniejszą identyfikację.
Miarką zmierzyła jeszcze chłopcu penisa, a wyniki przekazała doktor Sylwii.
Odnotowała je i rzekła do Kacpra.
- Wszystko wygląda w porządku. Przy poprzednich badaniach twój narząd mierzył w czasie erekcji osiemnaście centymetrów i pięć milimetrów długości oraz piętnaście centymetrów i siedem milimetrów w obwodzie. Teraz to odpowiednio osiemnaście centymetrów i osiem milimetrów długości oraz piętnaście centymetrów, trzy milimetry obwodu. Bardzo ładnie.
Uśmiechnęła się szeroko do niego, ukazując piękne zęby. Wzrok pani doktor często zjeżdżał w dolne partie jego ciała. Kacper, pobudzony do granic wytrzymałości, stał, pragnąć się dotknąć. Wiedział jednak, że jest to bardzo surowo zabronione. Obserwował czynności przeprowadzane na pozostałych kolegach. Była to dla niego straszna tortura, czym odpowiadały częste skurcze i podrygiwania stojącego penisa i kapiący na podłogę przezroczysty płyn, wypływający z otworu na końcu żołędzi.
Cały proces przebiegał bardzo sprawnie. Po kilkunastu minutach. Pozostało kilka osób na środku szeregu.
W tym gronie byli Damian i Kuba. Między nimi stał jeszcze jeden chłopak.
Damian był spokojny. Tak jak przewidywał, badanie okazało się krótką formalnością. Podobała mu się wizja bycia ogolonym w częściach intymnych.
Kuba natomiast był bardziej zdenerwowany. Powodem tego było obserwowanie innych towarzyszy i kadry lekarskiej. To, jak dotykały czule dorodnych genitaliów. Jak pod wpływem tych czynności, ich penisy podnosiły się i prężyły przed paniami.
Nie potrafił pohamować własnej reakcji na to, która objawiła się u niego potężnym wzwodem. Stał niespokojnie, oczekując na swą kolej.
Puszysta, starsza pielęgniarka była teraz przy Damianie, a z drugiej strony pani Rozalia kończyła mierzenie chłopca po jego lewej stronie.
Starsza pielęgniarka zmierzyła Damianowi organ i odczytała wynik.
- Szesnaście centymetrów, dwa milimetry długości i czternaście centymetrów, sześć milimetrów obwodu.
Damian był bardzo dumny z siebie. Wypiął klatkę do przodu.  
Pielęgniarka przeszła do chłopaka stojącego po prawej stronie Kuby, a Damiana zaczęła golić młoda pielęgniarka. Tymczasem pani Rozalia zakończyła mierzenie nastolatka po jego lewej i klęknęła przed Kubą.  
Chłopak drżał z ekscytacji.
Spojrzała rozszerzonymi oczyma na to, co miała na wprost wzroku i rzekła głośniej.
- Pani Sylwio, niech pani spojrzy
Doktor podeszła bliżej, otworzyła usta z zaskoczenia.
- Ach, no tak – odpowiedziała do Rozalii – wygląda na to, że mamy tu niezwykle nadpobudliwego chłopca.
O ile erekcja Kuby tak bardzo jej nie zaskoczyła, bo zdarzało się już to podczas badania w jej karierze niejednokrotnie, to rozmiar narządu i ilość wydzielanego preejakulatu, już tak. Długi członek lśnił cały od swych soków. Dodatkowo zauważyła, że od ostatniej wymiany zabezpieczenia na większe, penis chłopca odnotował znaczny wzrost, bowiem ścianki przylegały ciasno do jego skóry. Wielka żołądź rozpłaszczyła się na końcu klatki, dociskając się mocno do krawędzi.
- Hmm – zaczęła Sylwia, poprawiając okulary na nosie, by lepiej się przyjrzeć – proszę zdjąć zabezpieczenie i przynieść większe o jeden rozmiar.  
Jedna z pielęgniarek podeszła do jednej z szafek i wyjęła większy egzemplarz.
- No dobrze – ciągnęła dalej – zapewne nie opadniesz szybko, co?
Kuba spojrzał nerwowo, nie wiedząc co powiedzieć.
Zaśmiała się lekko.
- Pewnie nie. W takim razie zmierzymy dziś tylko stan wzwiedziony i ogolimy cię. Ale masz przyjść jutro po śniadaniu, gdy będziesz już po swym pierwszym w życiu porannym opróżnianiu spermy, dobrze? W papierach wszystko musi się zgadzać.
Pogroziła mu palcem. Członek Kuby, gdy słuchał o swym przyszłym opróżnianiu z nasienia, poderwał się kilka razy.
- To chyba znaczy, że zrozumiałeś? - na jej twarzy pojawił się szyderczy wyraz – być może jutro zrobimy też inne badania, które przewidziane były na inny okres. W porządku, proszę zaczynać.
Tymczasem Kuba usłyszał pomiary na sterczącym przyrodzeniu, jakie dokonano na Damianie i pielęgniarka podawała je Doktor Monice.
- Dwadzieścia cztery i pół centymetra długości i szesnaście centymetrów, dwa milimetry obwodu.
Damian ponownie pękał z dumy. Wiedział, że jest jednym z największych w towarzystwie.
W tym czasie Rozalia zdjęła zabezpieczenie z genitaliów Kuby. Płyn przed nasienny ciągnął się i skapywał na podłogę. Członek wyskoczył, uderzając go w brzuch i sprężynując przez chwilę. Ustabilizował się w pozycji niemal pionowej, przez swoją nie małą masę. Z ogromnej żołędzi w kolorze wściekłej czerwieni wyciekał cały czas preejakulat, tworząc długą nić aż do ziemi, po czym w końcu urywała się. Była bardzo gęsta.
Rozalia chwyciła jego żylasty, gruby trzon i przyłożyła miarkę
Kuba jęknął, zamykając oczy. Nie chciał na to patrząc, bojąc się, że mógłby się tak podniecić, iż niechybnie wytrysnął by zgromadzoną w sobie w wielkich ilościach spermę.
- Dwadzieścia sześć centymetrów i cztery milimetry długości.
Powtórzyła czynność przy mierzeniu wokół penisa.  
Dojrzała kobieta chyba pierwszy raz miała styczność z tak wielkim organem. Nie spodziewała się, że jeszcze może zawstydzić się na widok jakichkolwiek męskich genitaliów. Trzymając ten twardy, wielki kawał mięsa w swej małej dłoni, poczuła przyjemne mrowienie w kroczu.
- Osiemnaście centymetrów i dwa milimetry obwodu.
- Acha – Sylwia zapisała wyniki, również zerkając na tytaniczny kształt przed sobą.
Rozalia odeszła, ustępując miejsca pielęgniarce, mająca ogolić chłopca.
Młoda pielęgniarka niepewnie operowała dookoła genitaliów Kuby. Łapiąc go i odsuwając na boki jego członek lub jądra, Kuba czuł, że ręce lekko jej się trzęsą.
Młodzieniec spojrzał w dół. Dziewczyna miała zaczerwienioną twarz, a usta lekko rozchylone, posapując.
Odwróciła go i rozwarła pośladki, przejeżdżając tam kilka razy maszynką. Czuł, jak zagląda między jego nogi, przyglądając się i sprawdzając dłonią, czy nic nie pominęła. Jeszcze szybko zajęła się nogami.
Gdy skończyła, Kuba czuł się jeszcze bardziej nagi. Było to dziwne doświadczenie. Ale podniecało go, że jego narząd jest jeszcze lepiej wyeksponowany dla pań, mogących podziwiać ten widok.
Kobieta pobrała jeszcze próbkę z główki. Nie stanowiło to problemu, bowiem cała była mokra, jak i reszta trzonu. Jego penis, gdy otarła wrażliwą żołądź, drgnął ponownie i nabiegł krwią jeszcze bardziej, a z ust wyrwało mu się ciche mruknięcie.
Wszyscy nastolatkowie zostali zmierzeni i pobrano od nich wydzielinę do badań. Głos zabrała doktor Sylwia, stając naprzeciw nich na środku gabinetu.
- Dziękuję bardzo za współpracę. Wyniki jednego z was mnie niepokoją, ale więcej będę mogła powiedzieć jutro po badaniach. Największy z was jest pan Jakub. Gratuluję. Ach, wyglądacie teraz tak świeżo i zachęcająco, aby dotykać waszych genitaliów. Wasze opiekunki, które dziś poznacie, będą zachwycone.
Kuba poczerwieniał, gdy poinformowała wszystkich o jego najlepszych parametrach.
Obdarzyła ich ciepłym uśmiechem.
- Możecie się ubrać i zacząć przygotowywać do ceremonii powitalnej. Do zobaczenia chłopcy na ceremonii otwarcia.
Wyszła do sąsiedniego gabinetu, a za nią pani Monika i trzy pielęgniarki, które rzucały na nich jeszcze ukradkowe spojrzenia.
- No, chłopcy – przemówiła do nich Rozalia – słyszeliście. Zostało nam niewiele czasu, a musicie jeszcze się umyć i elegancko ubrać w szaty.
Gdy wyszli, Damian zagadnął Kubę.
- Nie spodziewałem się, że jesteś tak dobrze wyposażony. Cicha woda.  
Damian wyszczerzył się do niego.
- Daj spokój – odpowiedział speszony Kuba
- Nie cieszysz się? Dałbym wszystko, by być największym w grupie. Zazdroszczę ci.
- Nie wiem czego? Ty przecież nie jesteś dużo mniejszy.
- Z tego co wiem, to chłopak największy w grupie ma pewne profity.
Kuba ożywił się, zaintrygowany tą wiadomością.
- Co masz na myśli?
-Opowiem ci podczas wieczornej uczty. Albo dowiemy się tego dokładnie od kadry zarządzającej ośrodkiem, która będzie przemawiać na ceremonii.
Kubę bardzo to zaciekawiło. Ale nie dał się ponieść emocjom, szukając swym zwyczajem zagrożeń płynących z tego rodzaju wyróżnienia.
Grono młodych mężczyzn udawało się drogą powrotną przez piwnice do swych pokoi, prowadzeni przez panią Rozalię.
      *
Regina stała obok Grzegorza. Jego penis wciąż prężył się dumnie.  
Do pokoju weszła jedna z wolontariuszek.
- Mogę zabrać pojemniki z nasieniem – zapytała
- Oczywiście, proszę bardzo – odpowiedziała Rozalia.
Zwróciła się teraz do zgromadzonych kobiet.
- Moje panie, to oto urządzenie – wskazała na stojące obok nich pudełko z wężykami i dziwną, przezroczystą tubą – to potocznie nazywana dojarka. Gdy zobaczycie chłopca, który nie jest waszym podopiecznym i ma erekcję, możecie tego użyć. Są one porozmieszczane w wielu pomieszczeniach i korytarzach. Dokładne umiejscowienie ich i instrukcje dostaniecie dzisiaj wieczorem. Będą tam także zaznaczone małe windy, gdzie będziecie umieszczać nasienie. Prowadzą one do laboratorium. Nie będziecie musiały robić tego same. Poza tym liczy się czas, aby plemniki nie obumarły. Teraz zademonstruję wam, jak to działa.
Ustawiła Grzegorza i wzięła wężyk, zakończonym grubym, walcowatym, przezroczystym i pustym w środku przedmiotem.
Nałożyła tubę na grubego penisa. Na brzegu tuby była gumowa, czarna nakładka.
Grzegorz czekał, niesamowicie podniecony, że za chwilę będzie mógł wytrysnąć. Jego penis ruszał się, poprzez skurcze, z nałożonym urządzeniem. Miał jeszcze sporo luzu po bokach i na długość.
Regina schyliła się ponownie i włączyła dojarkę.
- Aaach – Grzegorz wydał z siebie dźwięk zaskoczenia, doświadczając uczucia mocnego ssania i przesuwania się tuby.
Dociskała się do jego ciała, wykonując delikatne ruchy posuwiste. Przymknął oczy, delektując się niesamowitym wrażeniem.
Panie obserwowały to urzeczone.
- Możecie – oznajmiła Regina – stosować to oczywiście na waszych protegowanych. Gdy akurat nie macie czasu, bo zostałyście gdzieś wezwane lub, gdy wzwód u chłopca nastąpił w mało sprzyjającym momencie. Albo, jak chcecie po prostu urozmaicić pobieranie od nich spermy. Jest to szybsze rozwiązanie, ale przez to możemy uzyskać mniej spermy. Możemy oczywiście przerywać dojenie przed szczytowaniem młodzieńca, a potem ponownie ją włączać, pobudzając go do większej produkcji nasienia. Wszystko zależy od waszej wyobraźni. Głównie się sprawdza, jak musimy zostawić ich samych. Wtedy to nakładamy, a maszyna robi wszystko za nas. W tym przypadku nie musimy się martwić o zepsucie się nasienia, bowiem w urządzeniu jest aparatura chłodząca pojemnik.  
Po wyjaśnieniu im tego kucnęła przy dojarce.
- Są tu trzy tryby siły zasysania. Grzegorz jest teraz zaspokojony na najniższym. To jest tryb drugi.
Przekręciła gałkę, a chłopak sapał teraz głośniej.
- I trzeci – przestawiła ponownie pokrętło.
- Mhhm, aaach – Grzegorz mruknął, po czym krzyknął głośno.
Tuba przysuwała się po jego penisie ze sporą prędkością. Duże jądra kołysały mu się przez to z wielką częstotliwością.
Czubek penisa prawie dotykał miejsca, skąd uchodził wężyk. Siła ssąca była wyraźnie ogromna.
Nowe wolontariuszki patrzyły na to, uśmiechając się lub, co bardziej nieśmiałe, rumieniąc się. Podziwiały, jakie reakcje wywołuje na obliczu chłopca owa aparatura.
Grzegorz ponownie krzyknął, wypchnął biodra do przodu. Doznał orgazmu, a w tubie dostrzec można było białe nasienie, które natychmiast były wciągane do przewodu i dalej do pojemnika w dojarce.
Pani Regina czekała chwilę, aż wystrzały nasienia ustały. Gdy Grzegorz uspokoił się, będąc całkowicie usatysfakcjonowanym, wyłączyła ją.
- Tak to działa. Bardzo szybko możemy doprowadzić nastolatka do ejakulacji, szczególnie na trzecim trybie - oznajmiła kobietom.
Regina odwróciła się do Grzegorza i zdjęła tubę z jego na wpół zwiotczałego teraz członka.
- Pozostałe nasienie możecie wlać do pojemnika. Tu jest on umieszczony.  
Otworzyła mała klapkę i sięgnęła po pojemnik. Duża ilość spermy Grzegorza była doskonale widoczna przez transparentne ścianki. Dostrzegalne było to, że młodzieniec przez długi czas nie był zaspokajany, przygotowując się do tej prezentacji.
Regina przekręciła tubę, aby reszta nasienia spłynęła do pojemniczka. Była bardzo gęsta, więc chwilę to trwało.
Gdy skończyła, z powrotem schowała kubeczek ze spermą do chłodzącej aparatury.
- Nie muszę mówić, że do dojarek, z których chcemy skorzystać, musimy włożyć własne pojemniki. Je także dostaniecie dziś wieczorem, po ceremonii.
- Czy mają panie jakieś pytania? – Regina patrzyła na nie z wyczekiwaniem.
Wśród kobiet pojawiły się szepty, inne zastanawiały się same.
- Czy jest dopuszczalne pieszczenie oralne chłopców? – spytała jedna z kobiet.
- Raczej nie – odpowiedziała szefowa opiekunek – mogą panie w czasie uzyskiwania spermy pocałować raz, albo drugi główkę. Albo lekko ją possać. To samo tyczy się jąder. Ale nie praktykujemy tego, jako pełne zaspokajanie ustami. Chłopcy mogliby nie wytrzymać tego typu sensacji i dojść w waszych ustach. A chyba nie o to chodzi, prawda. Nie robimy tutaj tych wszystkich rzeczy dla własnej, czy nastolatków, przyjemności, tylko dla dobra społeczeństwa. Dla przetrwania ludzkości.
- A jeśli rano, gdy mamy pobierać spermę, nasz podopieczny nie ma erekcji? Możemy wtedy stosować takie metody? – zapytała inna nowicjuszka.
- Rzadko dochodzi do takich sytuacji. Nastolatki zazwyczaj rano mają wzwód. A jeśli nie, to gdy tylko uświadomią sobie, co ich zaraz będzie czekać, to twardnieją natychmiast. To jest specjalna grupa rodzaju męskiego, która nie ma problemy ze stawaniem do pionu. Częściej będzie widziała ich pani w sytuacji podniecenia, niż nie. Może nawet będzie pani miała dość tego, że oni wiecznie są gotowi do ejakulacji. Ale jeśli, jakimś cudem tak się wydarzy, to może pani włożyć do ust przyrodzenie chłopca, doprowadzając go w ten sposób do gotowości. Ale tylko do tego momentu. Potem proszę używać już samych rąk. Czy wyczerpująco to pani wyłożyłam?
- Tak, dziękuję bardzo – powiedziała pytająca kobieta, chichocząc do swej znajomej.
Być może rozbawił je także Grzegorz, którego penis podniósł się znacząco, słuchając tej rozmowy.
- Jeszcze coś jest niejasnego? – spytała Regina.
- A w jakich dokładnie porach mamy pobierać od nich nasienie? Wiemy, że rano, po południu i wieczorem – zapytała Lidia.
- Tego typu szczegóły będą poruszone podczas ceremonii.
Regina, nie słysząc innych pytań, przemówiła.
- W takim razie, dziękuję bardzo za aktywny udział w tym szybkim szkoleniu. Traficie do swych pokoi, prawda? Ja muszę jeszcze tu zostać chwilkę, aby wszystko tu uporządkować.
- Dziękujemy pani, do zobaczenia, było to bardzo kształcące – różne głosy kobiet z uznaniem dziękowały Reginie.
Wychodząc, kobiety usłyszały jeszcze za sobą głos Reginy.
- Nie Grzesiu, nie teraz. Jestem zajęta. Skorzystaj z innej dojarki, znajdź swoją opiekunkę albo inną wolontariuszkę, dobrze kochanie?
Lidia i Elżbieta wróciły do pokoju, odświeżając się. Czekały na ceremonię powitalną.
- Uff, to było coś, prawda? – odezwała się Lidia do Elżbiety – nieźle nam poszło. Myślę, że nasi chłopcy będą zadowoleni z naszych umiejętności.
- Myślę, że nie będą narzekać. Mam nadzieję – niepewnie odparła Ela.
- Nie kpij sobie. Widząc, jak zajmowałaś się tym chłopcem, to sądzę, że Damian zwariuje, jak weźmiesz się za jego penisa.
Elżbieta zaśmiała się.
- Bardzo bym pragnęła, by tak było.
Przyjaciółki rozmawiały tak jakiś czas, aż każda z nich poszła się po kolei kąpać, szykując się do wieczornych atrakcji.

Mlodyzakazany

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 5072 słów i 28792 znaków.

13 komentarze

 
  • Ols

    Bardzo mi się podoba ta seria opowiadań , spodziewałam się innej tematyki a tu wyszła taka perełka;)

    29 cze 2019

  • Anonim2

    I chyba mamy kolejny przykład kogoś kto troszkę zdobył czytelnika i go porzucił nieładnie

    20 cze 2015

  • Mlodyzakazany

    @Anonim2 Słuchaj, zależy mi na czytelniku, dlatego nie wrzucam byle czego,  tylko staram się napisać to najlepiej, jak potrafię. Może opuścił mnie trochę zapał i mam mniej czasu, ale na pewno Was nie porzuciłem. Postaram się to wynagrodzić wszystkim.

    20 cze 2015

  • niewazne

    @Mlodyzakazany a kiedy? To jest jedyna rzecz która nas nurtuje... kiedy? Sprawdzanie codziennie tej strony staje się nudne jak od kilku miesięcy nie ma niczego nowego

    1 lip 2015

  • Anonim2

    @Mlodyzakazany super napisałeś następną część czekam na kolejną

    15 lip 2015

  • chaaandelier

    Czekam z niecierpliwością na następną część. ;)

    19 cze 2015

  • Mlodyzakazany

    @chaaandelier Cierpliwości, proces twórczy musi swoje trwać :)

    19 cze 2015

  • chaaandelier

    @Mlodyzakazany Oby nie zbyt długo, bo może dojść do rękoczynów. ;)

    19 cze 2015

  • Mlodyzakazany

    @chaaandelier Hehe, to się nazywa motywacja.

    19 cze 2015

  • chaaandelier

    @Mlodyzakazany Każdy sposób jest dobry tylko musi być skuteczny. :P

    19 cze 2015

  • Anonim2

    Wspaniale piszesz,ale robisz długie przerwy.Wten sposób stracisz czytelników.

    23 maj 2015

  • anonimowy

    jak wyglądają prace nad opowiadaniem? Mógłbyś przynajmniej wyjaśnić co i jak... ;p

    9 maj 2015

  • Mlodyzakazany

    @anonimowy Wybacz, ale czasu na dokończenie nie mam. Stworzyłem około połowę następnej części i prace stanęły. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie to nadrobię. Wielkie dzięki za motywowanie. Myślę, że następny tydzień będę miał luzniejszy i wrócę do pisania.

    9 maj 2015

  • anonimowy

    @Mlodyzakazany no i git, kontakt jest, cieszę się z tego bardzo że wyjaśniłeś to ;) często dochodzi do sytuacji gdzie autor całkowicie znika i nigdy nie odpowiada więc przynajmniej to :D

    11 maj 2015

  • anonimowy.

    Bez sensu zaczynać pisać opowiadanie, do którego przez 15 dni nie napisać kolejnej części .

    4 maj 2015

  • anonimowy

    pojawi się dziś ta część czy może jutro? ^_^

    2 maj 2015

  • ddd

    będzie następna część ?

    28 kwi 2015

  • Mlodyzakazany

    @ddd Postaram się do końca tego tygodnia opublikować następną część.

    28 kwi 2015

  • Ja

    Czekamy :)

    22 kwi 2015

  • Mlodyzakazany

    Wolę już nie przewidywać, bo się już na tym przejechałem. Wkrótce :)

    21 kwi 2015

  • nn

    kiedy next ?

    21 kwi 2015

  • Mlodyzakazany

    Hehe, rzeczywiście. Już poprawione. Dzięki za zwrócenie uwagi, nemfer.

    20 kwi 2015

  • nemfer

    Twoja dojarka ma dwa tryby trzecie :P

    19 kwi 2015