Błyskawice i grzmoty cz. 3.

Błyskawice i grzmoty cz. 3.Była sobota. Nie musiałam iść na zajęcia. Nie mogłabym spojrzeć Pawłowi w oczy. Serce bolało mnie strasznie. Nigdy jeszcze nie czułam takiego bólu. Zakochałam się w nim, a on tak podle się zachował. Oszukiwał mnie, zwodził i okłamał. Czemu ja nie zauważyłam wcześniej? Teraz nie cierpiałabym tak bardzo. Cały dzień nie wychodziłam z łóżka. Nie byłam typem płaczki, ale ktoś po raz pierwszy złamał im serce. Nie chciało mi się nic. Ani jeść, ani pić. Tylko spać żeby zapomnieć o bólu. Wieczorem Marta zdoła wejść do mieszkania. Nie miałam ochoty z nią rozmawiać, ale domyśliła się o co chodzi. Nigdy nie widziała mnie w takim stanie.  
- Oh, kochana. – szepnęła tylko i zniknęła w kuchni. Wróciła z kubkiem gorącej czekolady, ale ja nadal leżałam skulona w łóżku. Po kilku minutach doszły do mnie dźwięki mojego ulubionego filmu. Wstałam powoli. Otarłam rękawem mokre policzku po czym wzięłam kubek z ciepłym napojem i zaczęłam oglądać film. Marta była świetną przyjaciółką. Usiadła obok mnie i przytuliła się. Tak spędziłyśmy wieczór. Obudziłam się w niedzielny poranek i czułam się trochę lepiej. Już nie było mi tak smutno, ale nadal bolało. Nie wiedziałam czy dam radę pójść na wykład. Ale nie chciałam na razie o tym myśleć. Marta zmyła się po południu. Miała jakieś tam swoje sprawy. I tak byłam jej wdzięczna że chciała spędzić ze mną tyle czasu. Taka przyjaciółka to skarb. Niedziele również przeleżałam w łóżku, oglądając głupie filmiki.  
Zastanawiałam się czy iść na zajęcia. Nie wiedziałam czy dam radę na niego spojrzeć. Samo myślenie o nim sprawiało mi ból, a co dopiero widok. Zwlekłam się z łóżka i spojrzałam w lustro. Opuchnięte i czerwone oczy, blada twarz. Nie mogłam pokazać się w takim stanie społeczeństwu. Westchnęłam cicho, wytarłam nos po czym wróciłam do łóżka. Napisałam jeszcze esemesa Marcie,  że nie pojawię się dziś na uczelni. Akurat dziś miałyśmy tylko wykłady i  mogłam je sobie odpuścić. Niestety do jutra musiałam doprowadzić się do porządku, ale dziś mogłam sobie jeszcze pochlipać w poduszkę. Zakopałam się w kołdrze i znów zaczęłam płakać. Ciągle w głowie miałam obraz tamtej kobiety. Głupie babsko. Głupi Paweł i głupia ja. Dałam się tak omamić jego niebieskim oczętom. I tym cudownym ustom. Łzy zaczęły lecieć jeszcze bardziej. Wykończona płaczem znów usnęłam. Obudziło mnie dopiero głośne dobijanie się do drzwi. Nie chciało mi się ruszać, ale po pięciu minutach walenie nie ustąpiło. Wkurzona odrzuciłam kołdrę i poszłam otworzyć, ale najpierw zerknęłam przez judasz. Paweł. To był Paweł. Stał tam i walił ciągle w drzwi.
- Odejdź. Nie chcę cię widzieć. – powiedziałam po chwili, stojąc przed drzwiami. Serce zaczęło bić szybko. Znów poczułam ten ból.  
- Amelia, proszę otwórz. Chce porozmawiać i wyjaśnić. To nie jest tak jak myślisz. – zaczął, a ja nie miałam ochoty tego słuchać.  
- Idź sobie. Myślę, że wszystko już sobie wyjaśniliśmy. Twoja żona wszystko mi wyjaśniła. – nie miałam ochoty  z nim rozmawiać. Nie teraz. Zranił mnie tak bardzo jak jeszcze nigdy w życiu. Łzy mimowolnie zaczęły lecieć, a ja nie miałam na to wpływu. Podciągnęłam nosem i oparłam się o drzwi.  
- Nie odejdę dopóki mi nie otworzysz. Będę czekał ile będę musiał. – krzyknął i usiadł na schodach. Czy on naprawdę miał zamiar tutaj siedzieć? Usiadłam na podłodze i objęłam się nogami w kolanach. Tyle myśli kłębiło się w mojej głowie, tyle pytań. Ale nie wiedziałam czy dam radę stanąć przed nim. A na dodatek wyglądałam jak śmierć. O nie, nie mógł mnie teraz tak zobaczyć. Westchnęłam cicho i zamknęłam oczy. Nie wiem ile czasu minęło, ale obudziłam się na podłodze. Przeciągnęłam się i wyjrzałam przez judasz. Ciągle tam siedział. I co ja miałam teraz zrobić? Przekręciłam zamek i otworzyłam niepewnie drzwi.  
- Wejdź. – szepnęłam szybko i pognałam do kuchni. Nastawiłam wodę i czekałam aż przyjdzie do mnie. Wzięłam dwa kubki i wrzuciłam saszetkę herbaty do każdego z nich.
- Dziękuję, że wpuściłaś mnie. Zaczynałem już powoli tracić nadzieję. – wszedł do kuchni i oparł się o framugę. Nie wiem o czym mielibyśmy rozmawiać. Dla mnie było proste. Miał żonę, nie powiedział mi o tym. Okazał się tylko zwykłym oszustem.  
- Nie ciesz się zbytnio. Wysłucham tego co masz do powiedzenia, a potem nie chcę cię widzieć. – powiedziałam stanowczo i nalałam wrzątku do kubków. Położyłam oba na stole. Pokiwał głową i podszedł do mnie. Odwróciłam głowę żeby nie patrzeć na niego.  
- Dobrze, powiem co mam do powiedzenia i zostawię cię w spokoju. – szepnął zbyt blisko mojego ciała. Znów czułam cudowny zapach jego perfum.  
- Słucham. – spuściłam głowę żeby nie patrzeć w te jego piękne oczy. Ale Paweł miał inny plan. Chwycił mój podbródek i podniósł do góry. Widziałam w jego oczach ból. Paweł nie wyglądał o wiele lepiej niż ja. Dłuższy zarost, przekrwione oczy. Czyżby on też cierpiał? Ale co wtedy z jego żoną?  
- Przepraszam. Przepraszam, że nie powiedziałem ci o mojej żonie. Miała wrócić dopiero za tydzień. Była na jakiejś wycieczce, nawet nie wiem jakiej. Jesteśmy w separacji. Nasze małżeństwo od początku było błędem. Pobraliśmy się jak byliśmy młodzi jeszcze przed studiami. Znajomość z liceum. Od początku się nie dogadywaliśmy. Ciągle kłótnie, awantury. Postanowiliśmy dać sobie jeszcze jedną szansę, ale ja wiedziałem, że nic z tego nie będzie. Miałem ostatecznie to zakończyć, ale ona wtedy wymyśliła sobie tą cholerną wycieczkę. Musiałem poczekać aż wróci.  
- Po co mi to wszystko mówisz? – zapytałam, nie mogąc patrzeć na niego.  
- Mówię żebyś rozumiała mnie. Kiedy cię poznałem wszystko się zmieniło. Chciałem zadzwonić do Renaty i załatwić to od razu, ale ona jak zwykle nie odbierała. I nagle pojawiła się tydzień za wcześnie. Chyba się z tobie zakochałem. – szepnął i pocałował delikatnie moje usta. Umysł nie chciał, ale ciało pragnęło Pawła cholernie. Tęskniłam za jego dotykiem, obecnością. Kiedy całował moje usta zapomniałam o tym co zrobił, o tym całym bólu. Jednak odwróciłam głowę.
- Skończyłeś? Jeśli tak to teraz możesz wyjść. Masz żonę i to się nie zmieni. Okłamałeś mnie i to jeszcze w tak okropny sposób. Myślałeś pewnie, że nigdy nie dowiem? Wyjdź i nigdy nie wracaj. – podeszłam do okna i stanęłam do niego plecami. Starałam się powstrzymać łzy. Słyszałam jeszcze jak wzdycha i po chwili wychodzi. Kiedy tylko zamknął drzwi zaczęłam płakać. Nie mogłam wybaczyć mu tego. Okłamał mnie, a teraz myśli że jednym przepraszam załatwi wszystko. Rozmowa z nim pomogła mi trochę i nie czułam już aż takiego bólu. Postanowiłam, że nie będę aż tak bardzo rozpaczać. Poszłam do łazienki. Po skończonej kąpieli wpełzałam do łóżka i zasnęłam.  
Obudził mnie dopiero budzik. Dziś już zamierzałam iść na zajęcia. Serce i dusza nadal bolały, ale studia były ważniejsze. Wyszła z łóżka, szybka toaleta poranna. Założyłam na siebie pierwsze lepsze cichy, porwałam jeszcze w locie zeszyty i wyszłam z mieszkania. Kiedy wychodziłam z mieszkania nadepnęłam na coś. Spojrzałam na dół i zobaczyłam niewielką karteczkę oraz kwiat. Ale nie był to byle jaki kwiat tylko aster. Podniosłam roślinę i karteczkę. Na kartce znalazło się tylko parę słów. Zgniotłam ją i wyrzuciłam razem z kwiatem. Z Martą spotkałam się dopiero na uczelni. Odpowiadałam zdawkowo. Nie miałam ochoty na jakieś głębsze rozmowy. Na wykłady, które prowadził Paweł nie poszłam.  
W takim stanie trwałam prawie miesiąc. Ciągle rano dostawałam tą kartkę i kwiat. Paweł chciał się ze mną spotkać tam gdzie wspólnie biegaliśmy. Lecz ja miałam w nosie to co on chce. Nie mogłam zapomnieć widoku jego żony. I co z tego, że byli w separacji? Nie powiedział mi o tym i chyba nigdy nie zamierzał. Przez to, że cierpiałam schudłam i zmarniałam. Prawie nic nie jadłam, uczyłam się trochę i dużo spałam. Tylko we śnie znajdowałam się ukojenie. Ale często śnił mi się Paweł i to jak się całowaliśmy. Takich snów nie lubiłam. Przypomniały mi wszystko. Wypierałam uczucie do tego okropnego mężczyzny, ale z każdym dniem tęskniłam coraz bardziej za nim. Każdego dnia szykowałam się żeby spotkać się, ale kiedy już stanęłam przed drzwiami panikowałam i uciekałam do pokoju.  
Jesień już kompletnie zawitała do nas. Liście zmieniały kolor, coraz szybciej robiło się ciemno. Spacerowałam  po parku. Przypadkowo znalazłam się na ławce, na której często przesiadywaliśmy. Usiadłam na niej i zapłakałam. Ale przestałam po chwili. Już dosyć łez wylałam za tego człowieka. Zaprzeczałam sobie samej. Im bardziej go nienawidziłam tym bardziej kochałam. Tak bardzo chciałam się do niego przytulić. Poczuć bicie jego serca. Zamknęłam oczy i zaczęłam marzyć. Marzyć o tym, że Paweł nie ma żona, a ja nie jestem jego studentką.  Poczułam jak ktoś dotyka mojej dłoni, otworzyłam oczy i ujrzałam go. Uśmiechnęłam się bardzo leciutko.
- Tęskniłam za tobą. – tylko tyle zdołałam z siebie wyrzucić, a potem przytuliłam się do niego bardzo mocno. Zarzuciłam ręce na szyję i usiadłam mu na kolanach. Cudownie było znów się do niego przytulić. Paweł od razu objął mnie i tulił do siebie. Głaskał po głowie i szeptał że on również tęskni. Te tygodnie bez niego były najgorszym okresem w moim życiu. Sama nie wiedziałam czy mu wybaczyłam. Nadal bolało mnie jego kłamstwo, ale bardziej bolała mnie możliwość stracenia jego na zawsze.  
- Ciiii. Już dobrze, dobrze. – szeptał do mojego ucha, tuląc mnie nadal do siebie. Łzy same znów zaczęły płynąć. Nie panowałam już nad tym. Myślałam, że wypłakałam już wszystko, ale widać myliłam się. Zmoczyłam jego kurtkę. Uspokoiłam się po jakimś czasie. Podniosłam się troszeczkę i spojrzałam na niego.
- Zabierz mnie stąd. – musnęłam delikatnie jego usta, dając mu jasno do zrozumienia czego oczekuję. Od razu zauważyłam błysk w jego oczach. Chwycił mocno moją dłoń i skierował się w stronę swojego domu. Kiedy tylko przekroczyliśmy próg daliśmy się ponieść emocjom. Rzuciłam się wygłodniała na Pawła, wpijając namiętnie w wargi. Zaczęłam szybko ściągać z niego ubrania. Mężczyzna nie był mi dłuży. Kurtki znalazły się na podłodze, dołączyły do nich górne części garderoby. Przyciągnął mnie do siebie i skierował w stronę sypialni. Rzucił delikatnie na łóżko i ściągnął spodnie. Powrócił do całowania moich wargi.
- Długo na to czekałem. – powiedział między pocałunkami. Składał całusy teraz na mojej szyi i dekolcie.
- Paweł.. Ja ci czegoś nie powiedziałam. Ja jestem dziewicą. Nie przeszkadza ci to? – zapytałam niepewnie, spoglądając na niego. Zbliżył swoją twarz do mojej i mocno pocałował moje usta.
- Nie, słoneczko. Będę zaszczycony będąc twoim pierwszym. – uśmiechnął się szeroko i znów zaczął całować moją rozpaloną skórę. Czułam się cudownie. Rozkosz powoli napełniała moje ciało. Odpiął już stanik i miał zabrać się za pieszczenie piersi kiedy znów zadzwonił dzwonek do drzwi. O nie! Jeśli to jego żona to niech się wypcha. Teraz jesteśmy zajęci. Paweł zignorował dzwonienie i pocałował sterczącego sutka. Ale natarczywe dzwonienie nie ustąpiło. Westchnął rozżalony.
- Idź, może sąsiadka chce coś pożyczyć. – powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego. Pokiwał głową i niechętnie wyszedł z pokoju. Chwycił jeszcze koszulkę i zniknął za drzwiami. Nie zamknął ich więc słyszałam, że nie rozmawia z panią Jadzią tylko z Renatą. Nie, nie, nie. Nie mogła zobaczyć mnie w takim stanie. Szybko pozbierałam ubrania, upchałam  pod łóżko. Sama zwinęłam się w pościel i uciekłam do łazienki. Ja to jednak miałam szczęście.  
- Gdzie ona jest? Gdzie chowa się ta mała szmata? – usłyszałam jej stłumiony krzyk. Weszła do sypialni.  
- To już nie twoja sprawa. Rozwodzimy się i mogę robić co mi się podoba.  
- Oo, jeszcze się nie rozwiedliśmy. Nie zapomnij o tym. – krzyknęła Renata do Pawła i po chwili wparowała do łazienki. – O proszę tutaj się chowasz. To z tą laską mnie zdradzasz?! Wiesz, myślałam, że stać cię na coś lepszego. A zapomniałam ci powiedzieć, zostaniesz ojcem. Cieszysz się? Bo ja bardzo. Tak długo staraliśmy się o dziecko i w końcu się udało. A co do ciebie ty mała wywłoko, nie myśl sobie że jesteś pierwsza. Wiele było przed tobą. Pawełku , mój prawnik się z tobą skontaktuje. Ciao! – tak samo jak szybko się pojawiła tak samo szybko zniknęła. Za dużo informacji jak na tak krótką chwilę. Ona powiedziała, że będą mieli dziecko? Teraz to już kompletnie nie wiedziałam co mam myśleć. Zaczynało brakować mi tchu.
- Gratuluję, będziesz ojcem. – powiedziałam i spojrzałam na bladego jak ściana Pawła, a potem nastała ciemność.

chaaandelier

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 2523 słów i 13428 znaków.

8 komentarzy

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • mysza

    Dokoncz to

    31 paź 2015

  • chaaandelier

    @mysza Dokończę, ale nie wiem kiedy.. Wybaczcie.

    2 lis 2015

  • Fanka

    Kiedy kolejna część ?

    5 paź 2015

  • chaaandelier

    @Fanka Naprawdę nie wiem. Trochę zastój zrobił mi się w tym opowiadaniu.

    8 paź 2015

  • paulinka007

    I co dalej ??

    2 wrz 2015

  • chaaandelier

    @paulinka007 spokojnie będzie ciąg dalszy. ;)

    2 wrz 2015

  • paulinka007

    @chaaandelier To dobrze już nie mogę się doczekać :)

    2 wrz 2015

  • obiektywnie

    :sleep:

    31 sie 2015

  • chaaandelier

    @obiektywnie znudziło Cie?

    31 sie 2015

  • Lalleczkkaaaaa

    Świetna część☺ kiedy koleją część?

    26 sie 2015

  • chaaandelier

    @Lalleczkkaaaaa juz się pisze. Niebawem dodam.

    26 sie 2015

  • TobiObi

    Świetne opowiadanie. Liczę na dalsze części :D

    25 sie 2015

  • yzo

    fantastycznie. dalej, dalej, dalej! :D kiedy następna?

    25 sie 2015

  • chaaandelier

    @yzo Może jeszcze w tym tygodniu, ale nic nie obiecuje. :)

    25 sie 2015

  • yzo

    @chaaandelier byłoby super, ale pisz na spokojnie :)

    25 sie 2015

  • Szarik

    Całkiem całkiem :) Erotyka nieco umknęła, wdarło się love story, i Twoje charakterystyczne literówki ;) Poczekam jednak na kolejną część licząc, że dasz bohaterom też nieco przyjemności.

    25 sie 2015

  • chaaandelier

    @Szarik Eh, te moje błędy. Staram sie wszystko poprawić. I cieszę się ze podoba sie. A bohaterowie może juz niedługo oddadzą sie przyjemności..

    25 sie 2015