Błyskawice i grzmoty cz. 2.

Błyskawice i grzmoty cz. 2.Ktoś natarczywie dobijał się do drzwi. Pies od razu pobiegł do przedpokoju. A ja nadal stałam jak jakaś idiotka i starałam się zrozumieć co się przed chwilą stało. Czy ja dobrze słyszałam, że on miał na to ochotę od naszego wykładu? Nie przesłyszałam się.. O boże. Całowałam się z wykładową. O boże, o boże. Paweł otrząsnął się i ruszył do drzwi. Otworzył je i usłyszałam jak rozmawia z jakąś kobietą. Musiałam stąd uciec jak najszybciej. Ruszyłam za nim i zauważyłam jak gawędzi sobie ze staruszką. Uśmiechnęłam się delikatnie do niej.
- Dzięki za jagody, ale na mnie już pora. To cześć..- powiedziałam i wyminęłam mężczyznę po czym wyszłam z mieszkania.  
- Amelia zaczekaj! – krzyknął, a ja szybko wyskoczyłam z klatki. Na szczęście mnie nie dogonił. Tyle myśli kłębiło się w mojej głowie. Jak on mógł. Przecież jestem jego studentką. Jak on mógł.. Zaczęłam biec w stronę swojego mieszkania. Poczułam na policzku pierwszą kropelkę deszczu. Jeszcze tego mi brakowało. Westchnęłam cicho i przyspieszyłam. Miałam jeszcze kawałek do domu. Kiedy wchodziłam na klatkę byłam przemoczona do suchej nitki. Moich współlokatorów na szczęście nie było. Zrzuciłam mokre ubranie w  pokoju i nago poszłam do łazienki. Weszłam pod strumień gorącej wody żeby ogrzać zmarznięte ciało. Teraz mogłam na spokojnie zastanowić się nad tym co się stało. Czemu Paweł to zrobił? Było kilka powodów przez które nie powinien w ogóle się do mnie zbliżać. Po pierwsze byłam jego studentką, po drugie byłam sporo młodsza. I pewnie znalazło się jeszcze kilka innych powodów, ale woda zaczynała być już zimna. Szybko się umyłam, owinęłam się ciepłym szlafrokiem i poszłam zaparzyć sobie dobrą herbatkę. Mimo tych wszystkich powodów przeciw czemu czułam się tak dobrze. Przez oczami ciągle miałam obraz jego ust i oczu. A na dodatek był strasznie podniecony. Na samo wspomnienie zarumieniłam się. Zaszyłam się w pokoju, puściłam sobie muzykę i położyłam się na łóżku. Zasnęłam z uśmiechem, myśląc o Pawle, moim nowym wykładowcy.  
***
Wstałam z postanowieniem, że zapomnę o tym co zrobił i udam jakby tamten pocałunek nie miał miejsca. Niedługo zaczynałam zajęcia. Dziś też miałam mieć wykład z anatomii. Sama nie wiedziałam co mam czuć. Z jednej strony nie mogłam się doczekać aż znów go zobaczę, ale z drugiej czułam wyrzuty sumienia. Tylko czemu. Przecież to on mnie pocałował. Postarałam się żebym ładnie wyglądała. Zrobiłam sobie jeszcze kawkę, przelałam ją do termosu i wyszłam z mieszkania. Marta czekała na mnie już pod blokiem.
- Cześć, ale super dziś wyglądasz. Spotkałaś się z kimś? – zapytała i uśmiechnęła się szeroko. Wzięła ode mnie termos i upiła kilka łyków gorącego napoju.
- Nie, po prostu wyspała się. Z nikim się nie spotkam i oddawaj moją kawę! – powiedziałam oburzona i zabrałam jej termos, śmiejąc się głośno. Wykład z anatomii był naszym drugim zajęciem. Pierwsze były ćwiczenia z matematyki. Przebiegły dość sprawnie, a ja odliczałam minuty do anatomii. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Czybyś mnie zauroczył? Oho. Znowu to samo. Moja przyjaciółka to chyba zauważyła, ale nic nie powiedziała. Aż do niej nie podobne. Lecz zajęta była pisanie ze swoją nową zdobyczą. Szybko przemknęłam do sali, w której miałyśmy wykład. Usiadłam znów w drugim rzędzie tak jak poprzednio i po chwili Marta przyłączyła się do mnie. Czekałam na niego. Przyszedł, ubrany w garnitury. W tym stroju wydawał się być nierzeczywisty, nierealny. Niedostępny dla mnie, takiej szarej myszki. Nasze spojrzenia spotkały się na chwilę i zobaczyłam w nich blask. Szybko spojrzał gdzieś indziej i zaczął prowadzić wykład. Przez cały czas unikał mojego wzroku. Czyli teraz zamierzał mnie ignorować. To i ja też tak będę robić. Sam tego chciał. Nie mogłam skupić się na notowaniu, ciągle przypominały mi się sceny z jego mieszkania. Dosyć tego! To był tylko jeden niewinny pocałunek, który więcej się już nie powtórzy. Ale z drugiej strony usta Pawła były takie mięciutkie i gorące. I znów się rozmarzyłam. Koniec z tym. Jestem moim profesorem i tak ma zostać. Z nowym postanowieniem wyszłam z sali. Jeszcze jedne ćwiczenia i będę mogła iść do domu. Następna była chemia. Lubiłam chemię i łatwo się uczyłam. Marta ciągle wpatrzona była w telefon. Ona i jej nowi faceci. Nie nadążałam już za tym. Po zakończonych zajęciach poszłyśmy na małą kawkę, a potem do domu. Tak jak zwykle pouczyłam się trochę, a potem miałam zamiar iść pobiegać, ale przecież tam mogłam spotkać Pawła. Będę musiała odpuścić sobie bieganie. Pożyczyłam rower od współlokatorki. Po zakończonej jeździe szybki prysznic i spać.  
Dni mijały, a ja starałam się unikać biegania jak i wzroku Pawła. Ale po tygodniu nie mogłam już wytrzymać i przebrałam się w strój do biegania i wyszłam z mieszkania. Brakowało mi tej euforii po skończonym biegu. Modliłam się tylko żebym go nie spotkała. Specjalnie wyszłam wcześniej. Założyłam słuchawki na uszy i zaczęłam biec. Podziwiałam widoki i skupiłam się na muzyce. I wpadłam znów na kogoś.  
- Nosz kurde.- szepnęłam pod nosem i uniosłam głowę. Otworzyłam szeroko powieki, widząc te niebieskie oczy, wpatrzone we mnie i uśmiech pod wpływem którego rozpływałam się.
- Znów na siebie wpadliśmy. Można by rzec, że to przeznaczenie. – powiedział i uśmiechnął się jeszcze szerzej. Trzymał mnie w ramionach, a ja nie wiedziałam co mam zrobić. Patrzyłam na niego, ale po chwili ocknęłam się. Wyrwałam się delikatnie z jego objęć i zdjęłam słuchawki.
- Taakk… Następnym razem będę bardziej uważać. – uniosłam powoli kąciki ust do góry, a on ciągle na mnie patrzyłam. Miałam coś na twarz czy jak?  
- Unikasz mnie prawda? – i od razu z grubej rury. I co ja miałam teraz zrobić.
- Nie, nie po prostu byłam trochę zajęta i nie miałam czasu na bieganie. A tak w ogóle to tamten pocałunek nie powinien mieć miejsca. Jesteś moim wykładowcą i tak nie może być. Najlepiej będzie jak zapomnimy co się stało i wrócimy do relacji profesor - student. – wypowiedziałam formułkę, którą powtarzałam sobie w myślach na wypadek jakby miałam go spotkać. Czekałam na jakąkolwiek reakcję, a on stał tylko uśmiechał się i patrzył na mnie. Uznając temat już za zakończony chciałam odejść, ale wtedy przyciągnął mnie do siebie i znów pocałował. I wszystkie moje postanowienia legły w gruzach. Dobrze, że trzymał mnie mocno inaczej runęłabym na chodnik. Zarzuciłam ręce na szyję Pawła i oddałam pocałunek z czułością. Badał moje usta wargami po czym rozchylił je językiem. Całowaliśmy się bardzo namiętnie na środku chodnika. Nigdy się jeszcze tak nie czułam. Brakowało mi tchu, serce waliło jak oszalałe. I do tego to przyjemnie mrowienie w okolicach podbrzusza. Przyciągnął mnie na tyle mocno, że znów coś dźgnęło mnie w udo. Śmiejące się nastolatki, które przechodziły obok nas spowodowały że przerwał pocałunek. Oddychał równie ciężko co ja i widziałam coś w jego oczach. Czyżby było to pożądanie? Musnęłam jeszcze szybko jego usta i obróciłam się po czym uciekłam. Kątem oka widziałam jeszcze zszokowanego Pawła, ale nie mogłam dłużej tam zostać. Biegłam ile sił w nogach. Byłam już prawie przy swoim mieszkaniu kiedy zauważyłam pod klatką Pawła.  
- Szybko biegasz, ale ja szybciej. Znów mi uciekłaś. Wiesz, że tak się nie robi. – ciągle się uśmiechał. Kompletnie go nie rozumiałam. Był bardzo przystojnym mężczyzną i akurat zainteresował się mną. Coś mi tutaj nie pasowało.  
- Wybacz. Ale to co się przed chwilą stało było błędem i nie może się powtórzyć. Koniec z tym. To był ostatni raz. – powiedziałam stanowczym głosem i skrzyżowałam ręce na piersi. Stałam w dość sporej odległości od niego. Tylko czemu miałam ochotę znów go pocałować? I na dodatek jeszcze tak cudownie pachniał. Od samego zapachu kręciło mi się w głowie.  
- Tak, masz rację. Już nie będę cię całować. Ale czy moglibyśmy od czasu do czasu wspólnie biegać? I obiecuję, że to będzie tylko bieganie. – zaproponował, a ja uśmiechnęłam się delikatnie. W głębi duszy smutno mi było, że już mnie nie pocałuje, ale tak będzie lepiej. Ucieszyłam się za to, że chce ze mną biegać. W końcu byliśmy dwójką dorosłych ludzi, a bieganie to przecież nie zbrodnia.  
- Dobrze, niech będzie. To widzimy się jutro o 19. – szepnęłam i wyminęłam go. Szybko uciekłam do klatki, ale czułam na sobie wzrok Pawła. Musiałam zadzwonić do Marty i o wszystkim jej opowiedzieć. Normalnie, nie uwierzy mi. Kiedy tylko znalazłam się w mieszkaniu wyjrzałam przez okno, ale nie dostrzegłam sylwetki mężczyzny. Wzruszyłam ramionami i chwyciłam za telefon. Rozsiadłam się wygodnie i wybrałam numer przyjaciółki.  
Cały dzień czekałam aż będzie wieczór i będę mogła się spotkać z Pawłem. Niby było to zwykle bieganie, ale ja cieszyłam się jak mała dziewczynka. Ubrałam obcisłe czarne leginsy i luźną bluzkę. Związałam włosy w kok i byłam gotowa do wyjścia. Marta nie mogła uwierzyć w to co jej wczoraj opowiedziałam. Ciągle mnie pytała o różne rzeczy. Opowiedziałam jej wszystko, w końcu była moją przyjaciółką i nie miałyśmy przed sobą tajemnica. Musnęłam jeszcze usta bezbarwnym błyszczykiem i wyszłam z mieszkania. Pod klatkę czekał już Paweł.
- Cześć. Ładnie wyglądasz. – powiedział i na przywitanie pocałował mnie w policzek. Nie powiem, bardzo miło mi się zrobiło. Wiedziałam, że się rumienię i nie uszło to uwadze mojemu towarzyszowi.
- Hej. To co zaczynamy? Biegniemy moją czy twoją trasą? – zapytałam, uśmiechając się delikatnie.
- Dziś możemy twoją. – odpowiedział, a ja zaczęłam biec. Od zawsze biegałam sama. Przy Pawle nie mogłam skupić się na biegu. Powracały wspomnienia o jego usta, oczach. Po przebiegnięciu dość sporego dystansu zatrzymaliśmy się na krótką przerwę.
- Od dawna biegasz? – wykonałam kilka skłonów i rozciągnięć.
- Hmm…Myślę, że jakieś dwa lata. Wcześniej jeździłem na rowerze, ale teraz skupiam się głównie na bieganiu. A ty? – poszedł w moje ślady i również zaczął się rozciągać. Miał bardzo obcisłe spodenki na sobie. Wcześniej nie zauważyłam żeby były aż tak obcisłe. Przez to miałam dobry widok na tyłek Pawła i nie tylko. Kurczę, a on mógł swobodnie patrzeć za to na moją pupcię. A niech sobie popatrzy.  
- Ja od roku biegam. Staram się w miarę regularnie, ale nie zawsze mam czas. Studia, znajomi. Sam pewnie wiesz. Biegniemy dalej? – pokiwał głową i wróciliśmy do ćwiczeń. Gdyby ktoś powiedział mi, że będę biegać ze swoimi profesorem to uznałabym tą osobę za nienormalną. Ale bieganie to jeszcze nic, ja się przecież całowałam z nim i to dwukrotnie! Lecz wróciliśmy do relacji student wykładowca i miałam nadzieję, że tak zostanie. Po godzinie byłam strasznie wykończona. Paweł miał szybkie tempo, ale udało mi się mu dorównać. Usiedliśmy na ławce i patrzyliśmy na spacerujących ludzi.
- Ciężko mi będzie cię nie pocałować. – zaczął nagle, a ja spojrzałam na niego osłupiała. Znów zaczynał. O nie. Ale ja też miałam ogromną ochotę znów poczuć jego wargi na swoich. Westchnęłam cicho.
- Obiecałeś, miało to być tylko bieganie. I czy to nie jest dziwne, że razem biegamy, rozmawiamy na tematy niezwiązane z uczelnią? Przecież jesteś profesorem, a ja twoją studentką. Co by sobie inni pomyśleli? – patrzyłam na niego i widziałam jak zastanawia się nad moimi słowami. Przysunęłam się nieznacznie bliżej do niego. Sama nie wiedziałam już co robię.  
- Szczerze to nie interesuje mnie co pomyślą sobie inni. Ale moglibyśmy mieć problemy. Dlatego masz całkowitą rację i dopóki jesteś moją studentką nie będę cię całować, chociaż mam straszną ochotę to zrobić. Teraz. – emocje szalały w mojej głowie. Siedziałam obok przystojnego mężczyzny i nie mogłam go pocałować. Ja to zawsze miałam szczęście. Musnęłam delikatnie jego usta.  
- To na pocieszenie i ja będę już wracać do siebie. Widzimy się jutro o tej samej porze? – uśmiechnęłam się. Rozpromienił się od razu.
- Tak, oczywiście. To do jutra. – pomachałam mu i zaczęłam iść w stronę swojego mieszkania. Szybki prysznic i łóżko. Nie miałam nawet siły zadzwonić do Marty i opowiedzieć jej jak minęła randka. Bo to chyba była randka.
Przez następne dwa tygodnie codziennie biegałam z Pawłem. Już nie poruszaliśmy tematu pocałunków. Za to rozmawialiśmy na inne równie ciekawe tematy. Okazało się, że wiele rzeczy nas łączy. Oboje bardzo lubiliśmy zwierzęta, podobała nam się ta sama muzyka. Z każdym dniem stawaliśmy się sobie coraz bliżsi. Oczywiście jako przyjaciele. Paweł trzymał dystans, a mi brakowało jego dotyku. Po wieczornym bieganiu zawsze szliśmy do jego mieszkania i piliśmy zieloną herbatę. Ja bawiłam się z Milo, a on opowiadał mi o swoich podróżach.  
- Byłeś w Japonii? To niemożliwe. Od zawsze chciałam tam pojechać. – upiłam kilka łyków ciepłego napoju i wolną ręką pogłaskałam psa.  
- Tak. Ten kraj jest niesamowity. Zupełnie inna kultura niż nasza. – uśmiechnął się szeroko. Nagle rozległ się dzwonek do drzwi. Paweł poszedł otworzyć, a ja głaskałam Milo. Bardzo mnie polubił. Był wspaniałym psem. Usłyszałam kobiecy głos i cmoknięcie. Podniosłam się z fotela. Po chwili do salonu weszłam elegancko ubrana kobieta. Była w podobnym wiek co Paweł.
- Oo to ty jesteś tą dziewczyną, co zajmuje się moim mężem jak mnie nie ma. – czy ja dobrze usłyszałam? Mężem?! To on był żonaty?! Zaśmiała się i podeszła do mnie. – Biedaczek ugotować sobie nic nie umie. Ale ja już wróciłam to nie będziesz musiała tu przychodzić. – stałam sparaliżowana i nie wiedziałam co mam zrobić. Ból, który czułam w tym momencie był ogromny. Paweł był tak samo zaskoczony co ja.
- Kochanie, ale miałaś przyjechać dopiero za tydzień. Nie spodziewałem się ciebie teraz. – świnia, idiota, gbur. Tylko takie same epitety przychodziły mi do głowy.  
- To ja już pójdę. Skoro pani już wróciła to ja nie będę tutaj potrzebna. – powiedziałam i zaczęłam iść w stronę drzwi.  
- Słonko zaczekaj! Ile trzeba ci zapłacić? – zapytała kobieta.
- Nic, Paweł już wszystko ze mną uregulował. Do widzenia. – dodałam jeszcze szybko i wyszłam z mieszkania. O boże.. Wiedziałam, że coś jest nie tak. Byłam już na klatce kiedy zobaczyłam jak ze schodów zbiega Paweł.
- Przepraszam. Nie wiedziałam, że wróci teraz. – zaczął się tłumaczyć.
- Kiedy chciałeś mi powiedzieć, że masz ŻONĘ?! Kiedy?! Koniec tego. Nie chcę cię znać. – wykrzyknęłam do niego i uciekłam. Akurat w uciekaniu byłam dobra. Miałam nadzieję, że nie zacznie za mną biec. Gdy znalazłam się już w swoim mieszkaniu rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać. Jak on mógł zrobić mi coś takiego? Typowy facet. I teraz będę musiała patrzeć na niego na wykładach. Zakopałam się w pościeli i pozwoliłam żeby łzy same płynęły.

chaaandelier

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 2921 słów i 15632 znaków, zaktualizowała 18 sie 2015.

2 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • Szarik

    Udana kolejna część, gratuluję. Popraw proszę literówki ;)

    18 sie 2015

  • chaaandelier

    @Szarik Sprawdziłam i poprawiłam wszystkie literówki jakie wychwyciłam. ;)

    18 sie 2015

  • JOANNA

    Super opowiadanie, czekam z niecierpliwością na następna część  :jupi:

    17 sie 2015

  • chaaandelier

    @JOANNA cieszę sie ze spodobało sie. ;)

    18 sie 2015