Nowy dom cz.2

- Śmiało, możecie wejść to jest wasz dom od teraz-rzekł John do Mandy, Karola, i Amy którzy trochę z obawą w oczach rozglądali się po tym wielkim domu.Wiedzieli, że ich wujek jest dosyć bogaty ale nie sądzili, że mieszka w takim domu, prawdziwa willa. Podeszła do nich Klaudia-Witajcie, straszna tragedia, biedaki.Oczywiście organizacją pogrzebu się zajmiemy, nie martwcie się-rzekła, uśmiechając się do nich. -Dziękujemy oczywiście to dla nas dużo znaczy-rzekła Mandy.-Tak wiem-odparła Klaudia.-Dobra, a teraz pokaże wam wasze pokoje-rzekł John.-A gdzie my będziemy mieć pokój?-zapytała Amy-Cierpliwości, powiem-uśmiechnął się John-Albo niech Jeff wam pokaże -dodał.Jeff podszedł-Za mną -rzekł do Mandy, Karola, i Amy i poszedł, a oni poszli za nim.-I mają być z nami na zawsze tak?-spytała Klaudia-Przecież wczoraj tak uzgodniliśmy kochanie-uśmiechnął się John-Ach, tak-Klaudia się uśmiechnęła, ale gdy John odwrócił się i poszedł do gabinetu by wykonać ważny biznesowy telefon uśmiech natychmiast zniknął jej z twarzy. Mandy miała od teraz być w pokoju razem z Sindy, Karol miał być w pokoju razem z Peterem i Mickiem, a Amy razem z Niną i Amber. Lidia bardzo się ucieszyła, bo wyszło na to że od teraz ma pokój cały dla siebie, a bardzo tego zawsze chciała. -Cześć-rzekła Mandy, do Sindy wchodząc do pokoju, razem ze swoim bagażem.Sindy aktualnie rozmawiała przez telefon ze swoją kumpelą i nie w głowie było jej się witać z Mandy, zresztą wcale nie uśmiechało jej się mieć w pokoju dotatkową osobę, zawsze miała pokój dla siebie-Tak, wprowadzili się, ehe, aha, tak. Co ty?-roześmiała się do słuchawki.-Nawet nie ma modnych ciuchów, widać że jest z jakiejś dziury zabitej dechami, chyba nam się nie ułoży-rzekła. Mandy słysząc do wszystko ochrząknęła-Przestań wydawać te swoje wieśniackie dzwięki-warknęła Sindy do niej i wróciła do rozmowy.-''No tak.Raczej nam się nie ułoży, racja''-Mandy w myślach zgodziła się z Sindy.W tym czasie Peter i Mick pouczali Karola co i jak-Pamiętaj, te wszystkie zabawki są nasze i tylko nasze, a twoje nie, dlatego nie masz prawa, żadnej  z nich brać, zrozumiano?!-spytał Peter-Tak-odparł cicho Karol -No i tak ma być-rzekł Mick.-Nie zaczyna się zdania od no -poprawił go Karol-Cicho bądż, nikt cię nie pytał o zdanie, będe mówić jak chce-warknął Mick.-Nie popisuj się mały-wtrącił Peter. Trochę lepiej miała Amy.-Dobrze, że jesteś ze mną w pokoju, będe miała towarzystwo-rzekła do niej Nina.-Przecież mieszka z toba Amber-zauważyła Amy(Amber akurat nie było w pokoju)-Tak ale ja i ona nie za bardzo się lubimy, ona mi kradnie tatusia, mama nie żyje.A Amber kradnie mi tatę-rzekła smutno Nina-Rozumiem, mój tata i mama w ogóle nie żyją-odparła równie smutno Amy. -To ty biedna jesteś -współczująco rzekła Nina.Obie dziewczynki szybko się zaprzyjażniły. Trochę póżniej każdy zjadł obiado kolację. A następnego dnia John powiedział Mandy, że wszystkie formalności związane z pogrzebem są załatwione -Chcesz wygłosić jakąś mowę?-spytał.Mandy rozpłakała się.To tyle

mb1991

opublikowała opowiadanie w kategorii dramat, użyła 585 słów i 3226 znaków.

1 komentarz

 
  • EWA

    Pisz dalej.

    19 paź 2014