Dowcipy - str 7

  • Na polanie leży gość z plecakiem

    a nad nim lata mnóstwo much. Co jest w plecaku?

    Spadochron.

  • Ławka

    Nowo mianowany dowódca jednostki wojskowej przeprowadza pierwszą inspekcję swojej bazy. Na placu zobaczył żołnierza stojącego koło ławki.  
    - Co tu robicie?
    - Stoję na posterunku na straży ławki, panie pułkowniku.
    - Ale dlaczego?
    - Nie wiem, tak było i za pana poprzednika, posterunek przy tej ławce jest 24/7, pewnie taka tradycja, panie pułkowniku.
    Jako, że sytuacja była dla niego niepojęta, pułkownik postanowił zadzwonić do swego poprzednika. Ten mu wyjaśnia:
    - Słuchaj, tak szczerze, to nie wiem, czemu tam jest ten posterunek. Za mojego poprzednika był, postanowiłem tego nie zmieniać. Dam ci na niego namiary.  
    I tak po nitce do kłębka obecny dowódca dotarł do pierwszego dowódcy tej jednostki, emerytowanego 90-letniego generała. Dzwoni i pyta:  
    - Panie generale, mianowano mnie dowódcą pańskiej niegdysiejszej jednostki, którą pan formował 50 lat temu i podobno kazał pan postawić posterunek koło ławki przy placu manewrowym. Zechce pan powiedzieć, dlaczego?  
    - Czegoś tu nie rozumiem - odpowiedział generał. - To jeszcze farba na tej ławce nie wyschła?

  • Tytuły filmów po poznańsku

    "Hobbit tam i z powrotem" – Kakalud w te i wew te
    "Tramwaj zwany pożądaniem" – Bimba zwana pożądaniem
    "Chłopcy z ferajny" – Szczuny zez fyrtla
    "Obcy" – Warszawiok
    "Harry Potter i kamień filozoficzny" – Żgajek w brylach i fifny kamlot
    "Coś" – Wihajster (Dynks)
    "Ptaki ciernistych krzewów" – Glapy w agryście
    "Green street hooligans" – Penery z Chwaliszewa
    "Chłopi" – Bambry
    "Kawa i papierosy" – Lura i ćmiki
    "Ziemia obiecana" – Swarzyndz
    "Wstyd" – Poruta
    "Tańczący z wilkami" – Z kejtrami na miganie
    "Kobieta kot" – Pinda kociamber
    "Pociąg z forsą" – Bana z bejmami
    "Prawdziwe kłamstwa" – Akuratne blubry
    "Dirty dancing" – Unorane migane
    "Taksówkarz – Dryndziorz
    "Psy" – Szkieły (Kejtry)
    "Chłopaki nie płaczą" – Szczuny nie dudlają
    "Wall Street: pieniądz nie śpi" – Na Marcinie bejmy nie kimajom
    "Nóż w wodzie" – Haj wew ślumpie
    "Tatarak" – Chęchy
    "Diabeł ubiera się u Prady" – Diaboł łobleko się u Prady
    "Dziewczyna z sąsiedztwa" – Mela zez okolic
    "American Pie" – Hamerykańska szneka
    "12 gniewnych ludzi" – 12 nerwerwerów
    "Drogówka" – Szkieły
    "Armagedon" – Kuniec Dymbiec
    "Gorączka" – Garówa
    "Jackie Chan: pierwsze uderzenie" – Jacol Chan: piyrsza fanga
    "Skąpiec" – Nyrol  
    "Policjanci z Miami" – Szkieły zez Kiekrza
    "Maratończyk' – Laufer
    "Dom zły" – Ociotana chata

  • Złe drogi

    Autentyk.

    Warszawa. Wczesne lata sześćdziesiąte. Łokuciewski i Skalski, w drodze z jednego z licznych wtedy spotkań pilotów z czasów wojny z publicznością, postanowili wpaść do jakiejś restauracji na "dobrze podlewaną" kolację. Po niej, późnym wieczorem, Skalski miał odwieźć Łokuciewskiego do domu. Wsiedli więc do samochodu i, trzymając się prawej strony drogi, Alejami Jerozolimskimi kierowali się do wyznaczonego celu. Jechało im się okropnie – co góra kilkanaście metrów auto podskakiwało na dużych wybojach. Skalski klął więc na tragiczną jakość dróg, która najwyraźniej nie omijała nawet głównych "reprezentacyjnych" dróg stolicy. Słuchający tego przez dobrą chwilę Łokuciewski w końcu się odezwał:

    – Stasiek, a nie byłoby ci wygodniej, gdybyś odbił trochę w lewo i zjechał na jezdnię?

    Skalski posłuchał rady i po chwili dalszej jazdy orzekł:

    – Wiesz, stary – dobrze poradziłeś.

    Samochód częściowo jechał po chodniku, "wyboje na drodze" to były umieszczone w chodniku wjazdy do stojących przy ulicy budynków.

  • Babcia w Urzędzie Skarbowym

    Przychodzi babcia do urzędu skarbowego, złożyć PIT.
    Urzędniczka sprawdza i mówi:
    - Właściwie wszystko jest dobrze tylko brakuje Pani podpisu
    - Ale jak ja mam się podpisać?
    - No tak jak się Pani zawsze podpisuje.
    Babcia bierze długopis i pisze:
    - Całuję was gorąco babcia Aniela.

  • Alkoholik w galerii skórzanej

    Co zamówił alkoholik w sklepie z galanterią skórzaną?
    .
    .
    .
    - seteczkę!

  • Jak powstały Niemcy?

    Otóż siedział sobie Bóg nad rzeką Odrą, mocząc nogi w płynącej wodzie, i z gliny lepił piękny kraj – Polskę. A to, co mu nie wyszło, wyrzucał za siebie.

  • Magik.

    Na arenę cyrku wchodzi konferansjer i ogłasza:
    - A teraz mamy unikalny numer, osobę o zdolnościach wręcz paranormalnych! Jeśli więcej niż 300 osób spojrzy na niego, kiedy sika, jego mocz zamienia się w sok jabłkowy! W cyrku jest dokładnie trzysta miejsc, a ja będę 301.!
    Wychodzi mężczyzna ze stolikiem, stawia na nim szklankę, wyciąga fajfusa i spokojnie zaczyna sikać do szklanki. Potem bierze szklankę i upija solidny łyk...
    Nagle z dzikim okrzykiem rzuca w publiczność szklanką i zaczyna szaleńczo wrzeszczeć do ludzi:  
    - Kto?!..Który?!..No który zamknął oczy?!

  • Dobry tatuś.

    Zdenerwowany syn pisze SMS do ojca:  
    – Tato, aresztowali mnie!  
    – Zaraz zadzwonię gdzie trzeba i cię wydupczą.  
    – Chciałeś napisać „wypuszczą”.  
    – Nigdy cię nie lubiłem, ty mały gnoju...

  • Wredota.

    Grażyna była tak wredna, że opuścili ją nie tylko mąż i kochanek, ale także i wibrator.

  • W sex-shopie.

    W sex-shopie uprzejmy sprzedawca zapytał klientkę -  „Po jakiego ch*ja pani tu przyszła?”.

  • Romek w szpitalu...

    Romek ciężko zachorował i trafił do szpitala. Z wizytą wpadła do niego żona Grażynka. Zanim jeszcze mężczyzna zacząć narzekać na swój stan zdrowia, kobieta wykrzyczała od progu:
    – Romuś, skarbie, nawet nie wyobrażasz sobie, co mi się w drodze przytrafiło. Wsiadłam do taksówki, przejechaliśmy pół drogi do szpitala, a ja przypomniałem sobie, że zapomniałam pieniędzy z domu. Proszę więc taksówkarza, żeby zawrócił, bo inaczej nie będę miała mu jak zapłacić. A on mówi, wyobraź sobie Romuś, że nie ma takiej potrzeby, i że jakoś się dogadamy.
    Roman zaintrygowany poprawił się na łóżku i pyta:
    – No, i co było dalej?
    – No i kierowca w pewnym momencie skręcił w boczną uliczkę i powiedział, że zamiast pieniędzy to mogę mu loda zrobić albo mu coś wesołego zaśpiewać.
    – Co zaśpiewałaś?
    – Romuś, no jakże to tak... Ty w szpitalu, taki chory... Gdzie mi w głowie wesołe piosenki teraz...?